Żużel. Kiedyś jeździec bez głowy, a teraz kandydat na objawienie. Łogaczow wejdzie z buta do PGE Ekstraligi?

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow

Kiedyś miał opinię jeźdźca bez głowy, który na torze potrafi zrobić krzywdę nie tylko rywalom, ale także swoim kolegom. Teraz niektórzy widzą w nim kandydata na objawienie sezonu. Czy Siergiej Łogaczow zrobi to, co w tym roku Paweł Miesiąc?

[tag=41733]

Siergiej Łogaczow[/tag] pod wieloma względami przypomina zresztą Pawła Miesiąca, który w minionym sezonie szalał na torach PGE Ekstraligi. - Obaj nie mają startu i kochają walkę na dystansie. Jednemu i drugiemu jeszcze niedawno nikt nie dawał szans na karierę w najwyższej klasie rozgrywkowej - mówi nam Marian Maślanka, były prezes Włókniarza Częstochowa.

Miesiąc do PGE Ekstraligi wszedł z buta już w tym roku. Łogaczow może zrobić to w przyszłym. Rosjanin przygodę w polskiej lidze rozpoczął od KSM-u Krosno. Później reprezentował jeszcze barwy Lokomotivu Daugavpils i Wandy Kraków. Od początku mówiło się, że ma wielki potencjał i odwagę.

Zobacz także: Galewski z Czosnyką biorą się za łby. Co czują wykluczeni buntownicy? Powinno paść słowo "przepraszam"

Niestety, Rosjanin bardzo często jeździł na granicy ryzyka. Zdarzało mu się niestety wyłączać zdrowy rozsądek. Miarka przebrała się w sezonie 2017. Łogaczow doprowadził do kontuzji Nicolaia Klindta. Zawodnika nie był w stanie bronić nawet wtedy jego trener Nikołaj Kokin. - Kiedy zakłada kask na głowę, to wszyscy muszą na niego uważać. Nie możemy pozwolić na to, żeby dalej tak to wyglądało. Nie chcemy sytuacji, żeby inni nie mogli przez niego startować. Na pewno będzie musiał sobie odpocząć - tłumaczył szkoleniowiec, który odsunął później żużlowca od składu.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

- Faktycznie, był taki moment, że jeździł na wariata - mówi nam prezes PGG ROW-u Krzysztof Mrozek. - To jednak nie tak, że został u nas przeprogramowany. Chłopak potrzebował objeżdżenia. Tego mu wcześniej brakowało. Zrobił odpowiednią liczbę kółek i zaczął lepiej kontrolować motocykl - dodaje szef rybnickiej ekipy, który jest przekonany, że Łogaczow zaskoczy wszystkich w sezonie 2020.

- Mam informacje z pierwszej ręki, bo jestem najbliżej. Siergiej będzie mieć silniki od kilku tunerów. Dodatkowo pomogą mu moi sponsorzy, którzy zamierzają zorganizować dodatkowe jednostki napędowe. Przygotowuje się bardzo skrupulatnie. Jeśli wszystko się zgra i po drodze nie będzie kontuzji, to ten chłopak zrobi furorę - zapewnia Mrozek.

Dodajmy, że w minionym sezonie Rosjanin w ogóle nie przypominał już jeźdźca bez głowy. W Rybniku się uspokoił, nadal jeździł agresywnie, ale czysto. Nie powodował kolizji. Można nawet powiedzieć, że częściej to on był przewracany przez rywali. - Najlepszym dowodem jego dojrzałości był mecz w Ostrowie, kiedy odpuścił walkę z gospodarzami i położył motocykl. Jeszcze trzy lata temu pojechałby tam, gdzie nie było za wiele miejsca i pewnie skończyłoby się to fatalnie - mówi nam Mrozek, któremu trzeba oddać, że w przypadku Łogaczowa miał nosa. Rosjanin mocno przyczynił się do tego, że rybniczanie wjechali do PGE Ekstraligi. A do PGG ROW-u przychodził teoretycznie jako głęboka rezerwa.

Zobacz także: Wojna o młody talent. Gdzie wyląduje Dawid Piestrzyński?

- Nie powiedziałbym, że go odzyskaliśmy. On już w Wandzie Kraków był dobrym zawodnikiem. Miał tam najwyższą średnią biegopunktową. Kiedy pojechaliśmy do nich na spotkanie wyjazdowe, to Siergiej rozstawiał po kątach moich zawodników. To żużlowiec o niespotykanej odwadze. Zawsze trzyma gaz. Cały czas ma jedną wadę. Chodzi o starty. Trzeba je poprawić. To misja dla Siergieja i trenera Piotra Świderskiego. Wtedy będzie żużlowcem pełną gębą - tłumaczy Mrozek.

- Takich jak on potrzeba w PGE Ekstralidze. To byłby powiew świeżości w zabetonowanych rozgrywkach, które obsadzają ciągle te same nazwiska. Łogaczow może zrobić nam wielkie show i coś czuję, że tak się stanie - podsumowuje Marian Maślanka.

Źródło artykułu: