Pobił się ze Szpilką, podpadł Rosjanom. "Diablo" pokonał krętą drogę, by wrócić na ring
Na początku maja okazało się, że Włodarczyk nie jest w pełni sił. Podczas przygotowań w Wiśle dopadła go infekcja. - Przypętało się jakieś cholerstwo i nie czuję się dobrze. Mam kaszel, katar, zapchane zatoki i bóle głowy. Chodzi o zatoki przynosowe. Kilka razy miałem podobnie i momentami łzy same napływają mi do oczu. Byłem już na płukaniu zatok - komentował bokser w "Super Expressie".
Stwierdził, że na pewno nie pojedzie do Moskwy, jeśli nie będzie w pełni sił. - Nie ma co robić z siebie bohatera. Bo dla mnie ten rewanż to walka o przyszłość - dodał.
11 maja, na jedenaście dni przed galą, pojedynek został odwołany. Rosjan decyzja Włodarczyka zaskoczyła i oburzyła.
- Rosjanie, odkąd dowiedzieli się, dlaczego Krzysiu wycofał się z walki, są wściekli. Kiedy powiedziałem im, że chodzi o infekcję, byli oburzeni. Pytali mnie: "Jak to? To nie ma żadnych złamań?". Domniemywam, że rosyjscy zawodnicy w podobnych sytuacjach normalnie wychodzą do ringu i walczą. Ale w porządku - to inna kultura i inny świat. Widocznie są trochę twardsi i podobne infekcje nie zniechęcają ich do walki - mówił Andrzej Wasilewski w rozmowie z Michałem Bugno z WP SportoweFakty.
Zamiast Włodarczyka w Moskwie wystąpił Łukasz Janik. Walczył ambitnie, ale nie sprostał Drozdowi (przegrał przez TKO w 9. rundzie).
Dla Włodarczyka rozpoczął się kolejny trudny okres. Przez kilka miesięcy miał problemy ze znalezieniem rywala.
-
kaen Zgłoś komentarzNadal robienie 12 stron.Bez sensu i zawracanie gitary.;)