Kurt Looby: Antigua i Barbuda pojawia się na mapie

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
O Europie przed chwilą powiedziałeś, że istnieje także życie w koszykówce poza NBA.

- Oczywiście. Wszyscy chcą grać w NBA, ale mnie Europa dała wielką szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. Dla mnie gra tutaj w Europie to błogosławieństwo. Tak do tego podchodzę. Mam okazję grać w różnych miejscach na świecie, a dodatkowo - nie muszę opowiadać mojej żonie i mojej córeczce o tym gdzie byłem i co widziałem. One same widzą to swoimi oczami.

Pamiętasz swój pierwszy kontrakt w Europie? W greckim Peristeri Ateny byłeś świeżakiem.

- Pamiętam, że gdyby nie trener Argiris Pedoulakis to nie byłoby tak dobrze. Wcześniej był świetnym graczem, m.in. Panathinaikosu Ateny i rozumiał, że adaptacja w nowym miejscu nigdy nie jest łatwa. On starał się ułatwić mi pobyt w nowym mieście, jak tylko mógł. Przez pierwsze kilka miesięcy przeżywałem szok kulturowy, do tego moja żona była wówczas w ciąży. Nie mieliśmy najlepszego zespołu w Grecji, ale trener poukładał wszystkie elementy na odpowiednich miejscach i zrobiliśmy niespodziankę awansując do play-off.

Dzięki dobrym występom w Grecji, podpisałeś kontrakt w Niemczech, a potem ściągnął cię Trefl Sopot. Odpadliście w tamtym sezonie w ćwierćfinale play-off, ale wywalczyliście Puchar Polski.

- Szybko zrozumiałem, że granie w Europie polega na tym, by być częścią zwycięskiej ekipy. Nic ci nie da to, że będziesz zdobywał po 20 punktów w meczu, jeśli twój zespół będzie na ostatnim miejscu w lidze. Tego się nauczyłem i nauczyłem się również, by przede wszystkim wywiązywać się z zadań powierzanych mi przez trenerów. Jeśli zdobędę 10, czy 15 punktów, to jest to świetna wiadomość, ale ważniejsze jest, bym dał od 10 do 12 zbiórek, ze trzy bloki, dobre zasłony, po których padną punkty strzelców oraz dobrą obronę pod koszem.

Anwil szukał właśnie takiego zawodnika.

- Nie podpisałbym umowy tam, gdzie powiedzieliby mi: "Oczekujemy, że będziesz grał tyłem do kosza i rzucał 20 punktów co mecz". To nie ja. Jeśli ktoś szuka takiego gościa i dzwoni do mnie, to znaczy, że wybrał nie tego zawodnika, co trzeba. Ja szybko nauczyłem się wywiązywać ze swoich zadań boiskowych i zobaczyłem, że w Europie zawsze będzie to dostrzeżone i docenione, gdy po prostu dobrze spełniasz swoją rolę i skutecznie realizujesz zadania stawiane przez trenera w systemie gry całego zespołu.

W swoim debiucie w Anwilu przeciwko Rosie Radom miałeś dziewięć zbiórek i dwa bloki.

- To był szalony mecz! I choć wiem, czego oczekiwał ode mnie trener, to jednak uważam, że tych zbiórek i bloków mogło być więcej. Nadal mam przestrzeń, którą można zagospodarować, tak samo jak cały zespół jeszcze ma możliwości, by grać lepiej.
Przeciwko Rosie Antiguańczyk zdobył cztery punkty, miał dziewięć zbiórek i dwa bloki Przeciwko Rosie Antiguańczyk zdobył cztery punkty, miał dziewięć zbiórek i dwa bloki
Gdy pojawiłeś się na pierwszym treningu Anwilu, których graczy poznałeś od razu?

- Pete’a (Piotra Stelmacha - przyp. M.F.), Skibę (Roberta Skibniewskiego) i Roba (Roberta Tomaszka), z tym, że Roba pamiętałem nie z gry w Tauron Basket Lidze, ale z gry przeciwko niemu w lidze niemieckiej. Myślę, że on występował w Wurzburgu, gdy ja grałem dla Ludwigsburda.

A co z trenerem Igorem Miliciciem? W sezonie 2012/2013 Trefl odpadł w ćwierćfinale 1-3 przegrywając z AZS Koszalin, w którym grał obecny trener Anwilu.

- Pamiętam tamte mecze aż za dobrze i nie jest to miłe wspomnienie... Gdy przyjeżdżałem tutaj wiedziałem o tym, że trener grał jeszcze czynnie w koszykówkę w momencie, gdy ja byłem zawodnikiem Trefla. Na początku nie potrafiłem jednak przyporządkować twarzy do konkretnego zespołu, dopiero potem ktoś mi powiedział.

W barwach Rosy Radom gra obecnie Seid Hajrić, były środkowy...

- Wiem! Anwilu! Pamiętam, że w Treflu rozegrałem jeden z lepszych meczów podczas mojego sezonu w Polsce. Jakieś double-double, tak myślę (dokładnie Looby zanotował 10 punktów i 11 zbiórek, Trefl pokonał Anwil 70:64 - przyp. M.F.). To doświadczony zawodnik, który umie zastawić się pod koszem.

Ile razy w swojej karierze byłeś pytany o rzuty wolne...

- Oj, wiele. Właściwie to wszyscy mnie o to pytają. Nie ma co ukrywać, że to nigdy nie była moja mocna strona, ale bardzo ciężko pracuję, by być lepszym. W te wakacje poświęciłem naprawdę dużo czasu nad tym elementem. Pracowałem z trenerem, który jest w sztabie mojej drużyny narodowej i on starał się wpoić mi, że rzuty wolne wynikają przede wszystkim z pewności siebie. Myślę, że po tych wakacjach jestem nieco lepszy w rzutach wolnych, niż byłem, ale nadal ten poziom mnie nie satysfakcjonuje.

Oglądałeś ostatnie TOP10 Tauron Basket Ligi? Twój wsad po podaniu Roberta Skibniewskiego i akcji pick and roll został umieszczony na piątym miejscu. 

- Nie sprawdzam tego, nie mam czasu (śmiech). Nie jestem gościem, który po meczu leci do statystyk a w Internecie patrzy na swoje filmiki.

#dziejesiewsporcie: mecz Syrii z Afganistanem nudny? Nic bardziej mylnego


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Czy Kurt Looby będzie wzmocnieniem Anwilu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×