Koszykówka. Adam Waczyński - o talencie z Torunia, który został kapitanem reprezentacji

Newspix / Tadeusz Skwiot / Na zdjęciu: Adam Waczyński
Newspix / Tadeusz Skwiot / Na zdjęciu: Adam Waczyński

"Nie jestem z kamienia. Jestem tylko człowiekiem, który nie ma już po prostu sił na tę brudną pozaboiskową rozgrywkę" - odpowiedział Adam Waczyński na swoją nieobecność w kadrze. Jakimi ścieżkami podążał, aż do opaski kapitana reprezentacji Polski?

Polska, 1989 rok. Czasy Jaruzelskiego, obrad "okrągłego stołu". Narodziny Adama Waczyńskiego, który w koszykarskich kartach historii zapisze się później.

Waczyński w reprezentacji Polski zadebiutował w 2010 roku, mając 21 lat, choć nie było to łatwe przetarcie. Gdy w końcu się w niej znalazł, myślał o dziadku, który byłby z niego bardzo dumny. Wcześniej, ćwiczył w toruńskim Zrywie, a następnie w rodzinnym klubie "Wax" założonym przez jego dziadka i ojca. Zaczął trochę od końca, bo od treningów "oldbojów". Można śmiało powiedzieć, że koszykówkę miał we krwi i skazany był na nią już od samego początku. Kilkuletni Adam robił postępy, dobry rzut i skuteczność miał od dziecka, wyróżniał się na tle kolegów, zaczął pomału piąć się w górę. Na podwórku chciał być Michaelem Jordanem, następnie w jego wyobraźni brylował Dwayne Wade, a później Stephen Curry.

Dostrzegano w nim olbrzymi potencjał, talent i z jego nazwiskiem wiązano nadzieje - z tego względu został objęty specjalnym programem szkoleniowym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Akcja miała na celu rozszerzenie finansowego wsparcia szkolenia najbardziej uzdolnionych sportowców dyscyplin olimpijskich. Wśród młodych koszykarskich talentów znalazł się właśnie Waczyński. W dalszym etapie koszykarskiej przygody jego kroki poprowadziły go dalej - Prokom Trefl Sopot, Górnik Wałbrzych, PBG Basket Poznań, a w wieku 15 lat trafił do ekstraklasy w Sopocie.

ZOBACZ WIDEO Cały świat żegna Kobego Bryanta. "Gdyby odciąć mu jedno z ramion, to wypłynęłaby z niego czerwono-czarna krew"

Po ekstraklasie, przełomowym momentem był wyjazd do Hiszpanii, do zespołu Rio Natura Monbus Obradoiro z Santiago de Compostella. To były dla niego cenne lekcje.

- W Hiszpanii nauczyłem się, jak utrudniać sobie treningowe rzuty - opowiadał.

Z roku na rok stawał się coraz lepszy, aż w 2016 roku podpisał kontrakt z Unicają w Maladze, gdzie gra do dziś. Równolegle, jego rola w biało-czerwonej reprezentacji rosła, mimo, że trener Mike Taylor miał na niego inny pomysł - początkowo widział go bardziej w roli wysokiego rozgrywającego gracza, który bardziej kreuje grę, niż wykańcza akcje - krok po kroku stawał się ważnym filarem kadry - aż chłopak z Torunia, o którym kiedyś mówiono, że jest zbyt "miękki" został kapitanem Polskiej reprezentacji, którą w ubiegłym roku poprowadził do historycznego ósmego miejsca na mistrzostwach świata po 52 latach absencji.

- Chyba zostałem wychowany w taki sposób, że zawsze chciałem dla wszystkich dobrze. Nigdy nikomu źle nie życzyłem, starałem się pchać do przodu całe otoczenie. Nawet dziś widzę swoją rolę w zespole tak troszeczkę z boku, staram się robić wszystko, żeby zespół wygrywał. Może dlatego zostałem obdarzony takim zaufaniem? Z każdym mam dobry kontakt i cieszę się, że zostałem przez drużynę tak bardzo wyróżniony - mówił po mundialu naszemu portalowi o swojej roli kapitana.

2019 rok. Koszykarska kadra została drużyną roku, osiągnęła niebywały sukces, dający nadzieje Polskiej koszykówce. Początek roku 2020 - Adam Waczyński znajduje się poza kadrą. W oświadczeniu (czytaj więcej) tłumaczy, że ma dość napiętej atmosfery w kadrze, a powód podany przez Związek jakim był "odpoczynek" nie jest zgodny z prawdą. Koszykarz ujawnił, że niewiele zabrakło, by nie zagrał już na mistrzostwach świata w Chinach.

Jaki jest "Waca"? Ugodowy i bezkonfliktowy, spokojny, prawdziwy kapitan, oddający serce na parkiecie i dający powody do dumy - mówią. Twarz Polskiej reprezentacji dosłownie i w przenośni, bo jego sylwetka została przedstawiona na plakacie reklamującym mecz eliminacyjny do EuroBasketu 2021 w gliwickiej Arenie. Ku ogromnemu zaskoczeniu, kapitana fizycznie w kadrze nie będzie.

"Dla wielu osób ze świata koszykarskiego tajemnicą nie jest, że nieoficjalnie padły słowa o tym, że nie ma miejsca dla Adama Waczyńskiego w kadrze narodowej. Padło tych słów dużo więcej, wiele bardzo przykrych. (...) Zamiast motywować, próbowano odebrać mi opaskę kapitana. (...) Wkładano mi w usta słowa, których nie powiedziałem. Wiele razy zadawałem sobie pytanie dlaczego tak się dzieje".

Czytaj także: Maciej Zieliński ostro o prezesie związku. "Jestem wstrząśnięty"

To nie był łatwy okres dla Adama. Pod koniec roku koszykarz miał wykonywaną biopsję.

- Po czterech tygodniach czekania na wyniki okazało się, że nie mam żadnych komórek rakotwórczych. Jednak najadłem się strachu. Zacząłem bardziej doceniać życie i to co mam - skomentował. 

Trener Taylor wielokrotnie podkreślał, że dla niego połowa sukcesu to przekonanie zawodnika do jego wizji i sprawienie, by ten naprawdę chciał grać dla reprezentacji. Rozumiejąc przez to gotowość do poświęceń, do rezygnacji z części swojego ego, do zaakceptowania roli, która może być mniejsza niż przedtem. Po sukcesie z ubiegłego roku, nadszedł czas, kiedy najwyraźniej liczy się coś innego, a kapitan koszykarskiej reprezentacji mówi, że nie jest w stanie reprezentować Polski w tak negatywnych emocjach, w stresie, poświęcając wszystko. W efekcie mamy sytuację, kiedy zawodnik sam w tej kadrze już "nie chce" grać i zostaje w niej pominięty.

"Nie jestem z kamienia. Jestem tylko człowiekiem, który nie ma już po prostu sił na tę brudną pozaboiskową rozgrywkę, która przekłada się na moje życie zawodowe jak i prywatne. Bardzo przepraszam wszystkich kibiców, których zawiodę. Ale przede wszystkim przepraszam kolegów z zespołu oraz sztab trenerski. Zawsze poszedłbym za nimi w ogień. Wierzę, że są o tym przekonani. Będę Wam kibicował z całego serca. DAWAJ POLSKA!" - zakończył swoje oświadczenie Waczyński.

Niejednokrotnie powtarzano, że koszykówka w naszym kraju potrzebuje sukcesu - sukcesu, który w końcu przychodząc, nie zostaje odpowiednio wykorzystany. Takie sytuacje na pewno nie pomagają dyscyplinie, a wręcz są prostym przepisem na to, jak jej zaszkodzić.

Ze strony Polskiego Związku Koszykówki pojawiła się odpowiedź do oświadczenia Waczyńskiego. Mike Taylor mówi w nim, że jako trener reprezentacji jest rozczarowany oświadczeniem Adama i oczekuje więcej od niego jako kapitana.

"Wolałbym, żeby zamiast publikować oświadczenie, wybrał prostsze rozwiązanie i osobiście skontaktował się z Prezesem Radosławem Piesiewiczem. Zawodnicy i trenerzy nie mają żadnego konfliktu z Adamem" - czytamy. 

- Dla mnie zawsze najważniejsza jest drużyna - ona jest większa niż jeden zawodnik. Adam przez lata był bardzo ważną częścią kadry narodowej i mam nadzieję, że rozwiąże swoje problemy i będzie gotowy do reprezentowania Polski ponownie w przyszłości. (…) Z powodu braku rozwiązania tego niepotrzebnego konfliktu, postawiłem w tym okienku reprezentacyjnym na skupioną atmosferę wewnątrz drużyny, pomijając Adama. Zachęcamy Adama do rozwiązania swoich problemów z Polskim Związkiem Koszykówki - mówi w dalszej części.

Pełne oświadczenie tutaj.

Czytaj więcej: Mike Taylor wydał oświadczenie. Padają mocne słowa. "Oczekuję więcej od kapitana"

Czytaj także: #MuremZaWacą, czyli Twitter po oświadczeniu Adama Waczyńskiego

Źródło artykułu: