Top 77: Ranking najlepszych polskich piłkarzy
Pomocnicy boczni
Jakub Błaszczykowski ponownie stracił długie tygodnie na walkę z urazami - z tego powodu zabrakło byłego kapitana reprezentacji w zeszłorocznym zestawieniu -jednak w dobrym stylu wrócił na listę i to od razu na miejsce na pudle. Skrzydłowemu w odbudowaniu się pomogła zmiana ligi niemieckiej na włoską i Dortmundu na Florencję, w kadrze nie został rzucony na głęboką wodę, ale mógł odczuć, że jeśli tylko wróci do dawnej formy, będzie ponownie jednym z najważniejszych punktów drużyny.
Pozycję lidera obronił Kamil Grosicki. Przez cały rok utrzymał równą formę i regularnie miewał przebłyski we francuskiej ekstraklasie. Stemplem na piłkarskiej jakości 27-latka w 2015 roku były występy w zespole Nawałki, w którym w końcówce eliminacji wyrósł na czołową postać i to nie tylko zdaniem czołowego piewcy jego talentu Tomasza Hajty. Czasem dalej potrafi irytować decyzjami na boisku jednak jeszcze kilka lat temu wydawało się, że jest stracony dla polskiej piłki. Przy dobrym występie biało-czerwonych w finałach we Francji jest na szczycie zawodników mogących wypromować się do zdecydowanie lepszego klubu.
Bartosz Kapustka zaliczył wejście do dorosłego futbolu jakie w ostatnich latach nie było udziałem żadnego polskiego piłkarza - 2 mecze w kadrze A i 2 bramki plus dobry występ przeciwko Czechom. Nastolatka można uznawać za pewniaka na wyjazd na Euro 2016 i mocnego kandydata do poważnego zagranicznego transferu. Z numerem 4 i 5 mieliśmy problem. Szymon Pawłowski to mistrz Polski i miewał zdecydowanie mniejsze wahania formy od Michała Kucharczyka. Wszystkim hejterom trzeba jednak przypomnieć tegoroczny dorobek strzelecki piłkarza warszawskiej Legii - 12 goli - którego może mu pozazdrościć zdecydowana większość nazwisk w TOP 77. Nawet w czasie fatalnego bilansu Lecha Poznań w trwającym sezonie, dopóki trenerem klubu był Maciej Skorża, Pawłowski był jednym z zawodników Kolejorza, do których trudno było mieć pretensje.
O pięć pozycji awansował Waldemar Sobota. W 2. Bundeslidze gra zdecydowanie więcej niż w belgijskim Club Brugge, który wydaje się być już zamkniętym etapem w jego karierze. Ten poziom ruszył też karierę numeru 9 - Jakuba Koseckiego. Dla byłego legionisty czas Henninga Berga na stanowisku trenera w tym klubie był kompletnie nieudany. Od dłuższego czasu Grzegorz Bonin udowadnia, że stać go na grę w klubie stale walczącym o grupę mistrzowską, a nie jak Górnik Łęczna walącym do wrót ósemki i potem o utrzymanie. 32-latek to gwarant minimum kilku oczek w sezonie.
Paweł Wszołek po miesiącach uprawiania we Włoszech głównie turystyki objazdowej, zaczął grać w piłkę. Utrzymał się na poziomie Serie A i wrócił na pozycję na skrzydle. Czy to piłkarz, za którym dalej jeździ trener Nawałka lub ktoś ze sztabu selekcjonera? Maciej Makuszewski nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Gładko z I ligi do ekstraklasy wszedł Krzysztof Janus, chociaż końcówkę rundy miał gorszą. Podobnie jak strzelec 5 goli dla Łęcznej Grzegorz Piesio. Michał Mak zaliczył w rok spadek i później trudne początki w Gdańsku, ale zdecydowanie lepsze od Sławomira Peszki. Ten powinien wreszcie pokazać innym to, co widzi w nim selekcjoner.
-
Kaytek Zgłoś komentarzStępińskiego trapią tylko Lewego i Arka zaś reszta tekstu jak i fakty rysują się tak że tylko Stępiński Lewy i Mlik nie łapią kontuzji
-
EneMene Zgłoś komentarz[z]