El. MŚ 2018: Nie droga pod górę, a istna wspinaczka. Tak wyglądały eliminacje Polaków
"Halo, wszystko w porządku!"
Ze względu na to, co działo się kilka dni wcześniej w Danii, po raz kolejny pojawiło się mnóstwo znaków zapytania. Jednego mogliśmy jednak być pewni: tego, że Polacy nie zlekceważą Kazachów w meczu na PGE Narodowym.
Już w pierwszym kwadransie Arkadiusz Milik trafił na 1:0. W drugiej połowie prowadzenie Polaków podwyższył Kamil Glik. Później zaś gola numer 12 w tych eliminacjach zdobył Robert Lewandowski. Teoretycznie strzelił też trzynastą bramkę, ale sędzia Andris Treimanis nie uznał prawidłowego trafienia polskiego napastnika z rzutu wolnego. Piłka odbiła się tuż za linią bramkową, ale arbiter tego nie widział.
Zaufanie kibiców powróciło, ale wciąż jeszcze nie mamy w rękach biletów do Rosji. Te trzeba będzie wyrwać najpierw od reprezentacji Armenii w Erywaniu, a potem - o ile zajdzie taka konieczność - dopełnić dzieła z Czarnogórą w Warszawie.
-
Szmondak Zgłoś komentarzW Danii, to nie była drużyna, tylko zlepek nierozumiejących się polskich patafianów, zwanych kopaczami.