Il Grande Torino, dzieciaki Busby'ego, Chipolopolo i Chapecoense - największe katastrofy lotnicze w historii futbolu

Maciej Kmita
Maciej Kmita


Czarna seria

W latach 60. XX wieku Ameryką Południową wstrząsnęły trzy katastrofy lotnicze z udziałem piłkarzy. 3 kwietnia 1961 roku, w wyniku wypadku lecącego z Temuco do Santiago Douglasa DC-3 śmierć poniosły 24 osoby - wszystkie, które były na pokładzie maszyny. Zginęło wtedy ośmiu piłkarzy CD Green Cross i dwóch ich trenerów, którzy wracali do domu z meczu w Osorno. Druga część zespołu leciała inną maszyną. Wśród ofiar był m.in. Eliseo Mourino, reprezentant Argentyny, uczestnik MŚ 1958. Tydzień później odnaleziono część wraku i ciała niektórych pasażerów. Na pozostałe szczątki maszyny dopiero w 2015 roku natknęli się uczestnicy wyprawy wspinaczkowej.

W owym czasie była to największa katastrofa lotnicza w historii Chile, ale pięć lat później doszło do jeszcze większej. 6 lutego 1965 roku w chilijskich Andach rozbił się Douglas DC-6 lecący z Santiago do argentyńskiego Buenos Aires. Wśród 80 ofiar było 22 piłkarzy Santiago Antonio Varas, którzy podróżowali na mecz towarzyski z urugwajskim Camadeo.

26 września 1969 z kolei z radarów zniknął lecący z Santa Cruz do La Paz samolot Douglas DC-6. Dzień później w okolicy miejscowości Viloco odnaleziono wrak z 79 ofiarami na pokładzie. Katastrofy nie przeżyło 13 piłkarzy The Strongest La Paz, trenerzy oraz jeden działacz. Zespół wracał do La Paz z towarzyskiego spotkania z drużyną z Santa Cruz.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)