Długo zapowiadany talent poparty ciężką pracą. Tak wyglądała droga Malwiny Smarzek do kadry
Odważnie weszła do gry
Z pewnością "Mali" pomogło to, że wśród jej konkurentek na pozycji różnie było ze zdrowiem. Zawodniczka nie przejmowała się tym, choć zdarzały jej się mecze, w których zwyczajnie nie szło jej w przyjęciu. Udawało jej się to jednak "przykryć" znakomitą dyspozycją w ataku.
Wszystkim niedowiarkom udowodniła swoją klasę w turnieju finałowym o Puchar Polski w Zielonej Górze, gdzie zgarnęła nagrodę MVP zawodów oraz statuetkę dla najlepszej przyjmującej. Można śmiało powiedzieć, że dzięki Malwinie Smarzek Chemik miał najsilniejsze lewe skrzydło w lidze. Wiosną pochodząca z Łasku siatkarka cieszyła się z pierwszego złotego medalu żeńskiej ekstraklasy w karierze.
Ten atut trener Jacek Nawrocki chciał przełożyć na reprezentację Polski. Przez trzy miesiące Smarzek trenowała jako przyjmująca i regularnie znajdowała się w wyjściowej szóstce na mecze kwalifikacji do Mistrzostw Świata czy podczas World Grand Prix. Jednak w związku z tym, że w kadrze na Mistrzostwa Europy miało zabraknąć Bereniki Tomsi, na pozycję atakującej powróciła właśnie Smarzek. W meczach z Niemkami i Węgierkami udowodniła, że dobrze się na niej czuje. Zdobyła odpowiednio 36 i 25 punktów.