Była królową boksu, pozowała do "Playboya", pobiła mężczyznę. Pamiętasz Reginę Halmich?
W czerwcu 1995 r. po zwycięstwie z Amerykanką Kim Messer Halmich sięgnęła po pierwszy pas mistrzowski - w wadze muszej (do 50 kg). Później broniła go niemal "co chwilę". Do ringu wychodziła w bardzo krótkich odstępach czasu. Dość powiedzieć, że we wspomnianym 1995 r. walczyła w sumie ośmiokrotnie.
Pięściarka reprezentowała grupę promotorską Universum, prowadzoną przez Klausa-Petera Kohla. Była w niej jedyną kobietą. Jeśli liczyła na to, że koledzy dobrze ją przyjmą i będą jej pomagać, to - przynajmniej na początku - mocno się rozczarowała.
- Musiałam wysłuchiwać głupich komentarzy. Moi koledzy bokserzy w ogóle nie traktowali mnie poważnie - wspomina Halmich. Do tego dochodziły kwestie finansowe. Pięściarka czuła się pokrzywdzona, żaliła się, że w porównaniu z mężczyznami z Universum czuje się jak uboga krewna. Kiedyś wypaliła: "Tracę miliony tylko dlatego, że jestem kobietą".
Jedną z gwiazd Sauerlanda był wówczas Dariusz Michalczewski. I to właśnie "Tiger" został bohaterem jednej z anegdot.