Trybuny zajęły się ogniem, kibice palili się żywcem. Ta tragedia wstrząsnęła Anglią
Drewniana konstrukcja to jedno, a drugie to dach, który był pokryty brezentem i uszczelniony mieszanką asfaltu i bitumu. Zadaszenie zaczęło się topić i spadać na głowy kibiców. Możliwe, że w porę udałoby się ugasić pożar, ale na stadionie nie było gaśnic. Usunięto je przed meczem, aby nie wpadły w ręce chuliganów.
Na stadionie wybuchła panika. Ludzie, którzy zdołali uciec z płonącej trybuny, starali się pomagać innym. Przyjechała straż pożarna, która na miejscu była cztery minuty po wezwaniu. Ogień udało się ugasić. Z drewnianej konstrukcji prawie nic nie zostało.
Policja pracowała do czwartej rano. Z trybun wyniesiono mnóstwo ciał. 56 kibiców straciło życie. Część spłonęła żywcem, niektórzy zostali stratowani, a inni zmarli w szpitalu. Do tego aż 265 osób zostało rannych.
- To miał być nasz wielki dzień, a stał się najgorszym dniem w życiu - mówił trener Bradford, Terry Yorath.