Tegoroczny skład truly.work Stali Gorzów nie gwarantuje walki o medale. Nad Wartą zamiast myśleć o play-offach, powinni cieszyć się ze spokojnego utrzymania w PGE Ekstralidze. Jest ono coraz bliżej, po tym jak w piątek Bartosz Zmarzlik i spółka pewnie pokonali MRGARDEN GKM Grudziądz.
Gorzowianie mieli swoje problemy, przegrali spotkanie derbowe ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, ale jednak mają już sześć punktów na swoim koncie. Do tego zaczęli punktować Peter Kildemand i Krzysztof Kasprzak. Tymczasem lada moment drużynę Stanisława Chomskiego czekają mecze z Get Well Toruń.
Czytaj także: Patryk Rolnicki w szpitalu
Dwumecz pomiędzy ekipami z Torunia i Gorzowa będzie decydujący w kontekście utrzymania w PGE Ekstralidze. Get Well ma w tej chwili nóż na gardle. Jeśli w niedzielę przegra w Lublinie, to do spotkania ze Stalą będzie przystępować ze świadomością, że nie może popełnić żadnego błędu.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Get Well Toruń mogą czuć się urażeni słowami Przemysława Termińskiego
Wystarczy popatrzeć na ligową tabelę. Stal ma już sześć punktów, GKM i Betard Sparta cztery, Speed Car Motor dwa. Get Well ani jednego. Po dziewiątej kolejce, w której "Anioły" zmierzą się na własnym torze z lubelskimi "Koziołkami", wszystko może być jasne. Torunianie mogli liczyć na wyjazdową wygraną żużlowców z Grudziądza w Gorzowie. Wtedy sytuacja Stali też nie byłaby zbyt komfortowa. Tak się jednak nie stało.
Ekipy z Gorzowa i Torunia różni podejście do sytuacji kryzysowych. W Stali nie słyszymy o konfliktach wewnętrznych, po przegranych derbach nie było szukania kozła ofiarnego, skupiono się za to na odbudowywaniu Kildemanda i Kasprzaka. Trener Chomski może w spokoju szykować się do kolejnych meczów.
Tymczasem w Toruniu mamy chaos. Gdyby Kildemand startował w tym roku w barwach Get Well, to pewnie w każdym kolejnym meczu byłby zastępowany przez rezerwowego już po pierwszej serii startów. Nie dostałby nawet szansy na rozwinięcie skrzydeł. A tak jest przecież w przypadku Norberta Kościucha. Może tym Stanisław Chomski góruje nad Jackiem Frątczakiem, że lepiej potrafi panować nad drużyną i zarządzać kadrą, nie prowadząc do konfliktów.
Tak naprawdę nie wiemy też, czy w tej chwili Frątczak w ogóle podejmuje decyzje w zespole z Torunia, skoro nie pojawi się w niedzielę na Lubelszczyźnie. Co będzie później? Nie wiadomo. Co może dać odsunięcie menedżera na jedno spotkanie? To chyba wiedzą tylko w Grodzie Kopernika.
Czytaj także: Doyle nie wygrał w tym roku meczu ligowego
Wydaje się, że Get Well strzelił sobie w stopę przed niedzielnym meczem w Lublinie, w którym zabraknie Kościucha. Żużlowca, który jako jedyny z obecnej kadry Get Well miał okazję startować na torze przy Al. Zygmuntowskich w ostatnim okresie. Tego jednak dowiemy się w niedzielę.
Jedno jest pewne. Jeśli w piątek zawodnicy "Aniołów" oglądali pojedynek z Gorzowa, to z pewnością mieli nietęgie miny. Bo wszyscy rywale z dolnej części tabeli PGE Ekstraligi notują dobre wyniki w meczach u siebie, nie są skonfliktowani i zdobywają punkty. O Get Well tego napisać nie można.
Trener Chomski góruje w każdej kwestii związanej z ze sportem żużlowym nad Fratczakiem.
Fratczak to wynalazek co sam się wynalazł.