Maciej Kwiatkowski: New York Knicks, czyli Phil Jackson musi odejść (felieton)

AFP / We współczesnej NBA nie ma miejsca na ofensywę trójkątów Phila Jacksona
AFP / We współczesnej NBA nie ma miejsca na ofensywę trójkątów Phila Jacksona

New York Knicks od przeszło piętnastu lat pozostają karykaturą klubu NBA i przyjście Phila Jacksona tylko pogorszyło sprawy. Cała nadzieja w tym, że Kristaps Porzingis w przyszłości zostanie nową gwiazdą ligi.

New York Knicks (31-47) trzeci sezon z rzędu nie awansowali do play-off. Od 2000 roku i wizyty w finałach Konferencji Wschodniej, Knicks tylko jeden raz przeszli pierwszą rundę play-off - a grali w niej ledwie pięć razy. Od ponad 15 lat Knicks nie są w stanie zbudować profesjonalnej drużyny, w mieście które chełpi się tym, że nazywane jest "Mekką koszykówki". Nie potrafią wykorzystać naturalnych przewag płynących z posiadania jednego z najbardziej rozpoznawalnych klubów na świecie.

Właściciel James Dolan przed dwoma laty wróżył, że zbawcą zostanie legendarny Phil Jackson, który wiosną 2014 został prezydentem klubu. Okazało się jednak, że Knicks nie mają Michaela Jordana, ani Kobiego Bryanta, aby "triangle offense" przynosiła sukcesy i na dwa tygodnie przed końcem sezonu 2015/16 zajmują dopiero 24 miejsce w efektywności ofensywnej. We współczesnej NBA, czyli koszykówce tylko pozornie uproszczonej do rzutów za trzy i punktów spod kosza, strategia trójkątów wygląda jak zupełny przeżytek. W dodatku po zwolnieniu Dereka Fishera za sterami zasiadł kolega Jacksona Kurt Rambis, który zawsze chciał być jak "Mistrz Zen" i był przez wiele lat jego adwokatem w mediach.

Ale w całej tej próbie odkurzania taktyki, która przynosiła powodzenie tylko wtedy, gdy jej realizatorami byli najbardziej dominujący gracze swoich czasów, Jackson natrafił w ostatnim drafcie na koszykarski diament w osobie Kristapsa Porzingisa. NBA nigdy nie widziała kogoś, kto mierzy 218 cm wzrostu, potrafi blokować rzuty, ale też trafiać je po koźle w sytuacjach jeden na jednego. Nowoczesność Porzingisa zderzyła się jednak z archaicznym stylem gry Knicks. Do tego Jackson w trakcie swojego panowania stał się na własne życzenie zakładnikiem Carmelo Anthony'ego, który ma w swoim nowym kontrakcie "klauzulę weta" i może zablokować swój transfer do innego klubu.

Co dalej Knicks? To jest pytanie, które zadają sobie kibice od blisko dwóch dekad.

Kwadratowa ofensywa

W ciągu dwóch sezonów panowania Jacksona żadna drużyna nie oddała w NBA więcej rzutów z półdystansu niż New York Knicks. Rzucanie z półdystansu w tym nowym, analitycznym świecie nie jest aż tak złe, jak się je maluje. Jeśli chodzi o rzuty spod kosza, z półdystansu, za trzy i z linii rzutów wolnych, Knicks mają bardzo podobny profil do nowej wersji San Antonio Spurs.

oddane rzutyspod koszarzuty wolnez półdystansuza trzy
New York Knicks 28 25 1 23
San Antonio Spurs 27 30 3 25

Problem w tym, że (nie mają LaMarcusa Aldridge'a i Kawhia Leonarda) "triangle offense" wymaga od zawodników czasu, aby jej się nauczyć i pozycje do rzutów, które Knicks osiągają, nie są tak dobre. Tylko trzy drużyny NBA oddawały mniej rzutów klasyfikowanych przez statystyki nba.com jako "czyste pozycje", czyli bez obrońcy w promieniu 180 cm.
[nextpage]Z braku płynności w graniu trojkątów wynika jeszcze poważniejszy kłopot - trójkątna ofensywa grana nieumiejętnie staje się bardzo łatwa do przewidzenia dla dobrze przygotowanej obrony. Prosty przykład - większość posiadań "triangle offense" zaczyna się od sytuacji, w której gracz obwodu wrzuca piłkę do wysokiego na linię rzutów wolnych. Mądre zespoły potrafią odciąć to podanie i w ten sposób zatrzymać posiadanie ofensywne w blokach. Tylko Utah Jazz oddawali w tym sezonie więcej rzutów w ostatnich 8 sekundach akcji.

W "triangle offense" niewiele jest miejsca na grę pick-and-roll, która od blisko dekady dominuje ofensywne posiadania w NBA. Jej celem jest zasysanie obrony i otworzenie dobrych pozycji do rzutu za trzy, który - o czym ciągle przypomina Stephen Curry - jest wart o jeden punkt więcej, niż rzut za dwa. Tymczasem Knicks są na szarym końcu NBA w ilości posiadań gracza kozłującego w pick-and-rollu i na 26 miejscu w ilości posiadań gracza rolującego.

Jackson w trakcie sezonu pozbył się Dereka Fishera m.in. z tego powodu, że Fisher już od marca zeszłego roku powoli odchodził od "triangle offense". W grze Knicks więcej było typowych akcji pick-and-roll i statystycznie dużo więcej zasłon. Fisher pozwalał też Porzingisowi oddawać rzuty za trzy w pierwszych 10 sekundach akcji, zanim jeszcze Knicks uruchomili swoje "podam ci pod kosz i zetnę obok ciebie i wybiegnę z drugiej strony".

W miejsce Fishera wstawiony został kolega Jacksona z kombinatu trójkątów, czyli Kurt Rambis - człowiek, który w swojej trenerskiej karierze wygrał całe 28% meczów. Rambis szybko zdobył sobie serce Jacksona ogłaszając publicznie, że Porzingis musi ograniczyć rzuty za trzy. Następnie wstawił do piątki podstarzałego Saszę Vujacica, który nie ma już mięśni i w końcu kilku weteranów Knicks musiało go namawiać do tego, aby zaczął grać więcej debiutantem Jerianem Grantem.

W tym momencie nie jest wykluczone to, że Rambis pozostanie trenerem Knicks na przyszły sezon. Ale nie jest też wykluczone, że Jackson za rok od teraz będzie już pracował razem ze swoją narzeczoną Jeanie w Los Angeles Lakers.

Porzingis to ...gwiazda?

"Godzingis" kończy sezon z kontuzją barku, ale wystarczył mu pierwszy miesiąc rozgrywek na zbudowanie ogromnego hype'u wokół swojego talentu. Po listopadzie już nie było tak różowo, ale nie było też znowu aż tak źle - po prostu sezon Knicks już w lutym stracił sens. Po cichu Porzingis po Meczu Gwiazd zdobywał więcej punktów (15,3), niż wcześniej (13,9). Z tzw. ścianą debiutantów zderzył się gdzieś na przełomie grudnia i stycznia. Wyraźnie miał kłopoty kondycyjne z wytrzymaniem tak napiętego terminarza w NBA, ale poza grą w systemie, który trochę trzyma go w klatce, trudno zarzucić mu więcej. Ma dopiero 20 lat.

Porzingis w swoim debiutanckim sezonie trafił 81 trójek i zablokował 134 rzuty. Oto lista graczy mierzących minimum 213 cm wzrostu, którzy dokonali tego w historii NBA:

(Jeśli nie widzisz tutaj listy, to znaczy, że listy nie ma. Jest na niej tylko Porzingis.)

Ta kombinacja rzutu w ataku i zasięgu ramion w obronie czyni z Porzingisa potencjalnego centra, który oczywiście będzie musiał dobić do tej pozycji pracą na siłowni. Fisher przed zwolnieniem próbował go w tej roli na początku drugich kwart i Porzingis broniąc obręczy nie wypadał gorzej, a nawet lepiej, niż podstawowy center Robin Lopez. Jest jednak prawdopodobnie jeszcze za wcześnie na to - vide Anthony Davis w Nowym Orleanie - aby Zingis stał się centrem w NBA. Zresztą, na pewno nie będzie nim u Rambisa, który już zdążył publicznie powiedzieć, że zastanawia się nad tym czy nie przesunąć Porzingisa na pozycję numer trzy... Jest aż tak źle z myślą trenerską w Knicks.

Na szczęście talent Porzingisa - poparty ciężką pracą - ma szansę wyłamać pręty z tej klatki i nie zmieścić się w systemie, który już na starcie kariery podcina mu skrzydła. Są bardzo proste akcje w NBA - akcje, w których wysoki stawia zasłonę i odskakuje na obwód, jednocześnie otwierając rozgrywającemu miejsce do penetracji. Te akcje nie są zupełnie grane w systemie Knicks, a powinny. To mimo wszystko obawa, że jeśli Knicks nie zrozumieją tego, Łotysz w drugim sezonie będzie gorszym zawodnikiem, niż byłby w normalnej drużynie NBA, jakich w lidze z roku na rok coraz więcej.
[nextpage]Weto Carmelo i co dalej?

Knicks nie mają wyboru w I rundzie tegorocznego draftu - poprzedni management w lipcu 2013 roku oddał go w zamian za Andreę Bargnaniego, który wypadł już z NBA.

Anthony ma klauzulę weta w swoim kontrakcie, która w praktyce pozwala mu powiedzieć "nie zgadzam się" na jakąkolwiek wymianę. W lutym - po zamknięciu okienka transferowego - Jackson zapytany o potencjalną wymianę z udziałem Melo, powiedział wprost, że z tego co on sam wie, to Anthony ma prawo weta. Zabrzmiało to wymownie.

Knicks prawdopodobnie byliby skłonni wymienić Anthony'ego, gdyby w zamian pozyskali gwiazdę i młodego gracza lub wybór w drafcie. Możemy się spodziewać, że plotki o wymianie Anthony-Blake Griffin wrócą po tym, gdy Los Angeles Clippers odpadną z play-off. Jest mi jednak trudno uwierzyć w to, że Doc Rivers może być aż tak krótkowzroczny, aby za starzejącego się Melo oddać dopiero 27-letniego Griffina, który z sezonu na sezon jest coraz lepszym graczem.

Ale kiedy Kevin Durant podejmie już swoją decyzję w lipcu, o Anthony'ego pytało się będzie wiele drużyn, które pozostaną z niczym. Mogą to być Los Angeles Lakers (Julius Randle), mogą to być nawet Boston Celtics (wybór Nets w Drafcie 2017), Miami Heat (Justise Winslow), a może Cleveland Cavaliers spróbują Knicks zaoferować Kevina Love'a.

Letnie miesiące upłyną więc pod znakiem o plotek o wymianie Anthony'ego. Te z kolei będą miały za zadanie wywołać presję na Anthonym, aby ten zrezygnował z weta. Może zrobić się więc gorąco na linii Anthony-Jackson. Być może zadecyduje to, który z tej dwójki lepiej dogaduje się z właścicielem drużyny Jamesem Dolanem.

Knicks mogą mieć nawet 31 mln dolarów na rynku wolnych agentów, czyli wystarczająco, aby zaproponować komuś maksymalny kontrakt. Ale te pieniądze będą dostępne dopiero wtedy, gdy Arron Afflalo i Derrick Williams zrezygnują ze swoich wartych - odpowiednio - 8 i 5 mln dol. opcji na sezon 2016/17.

Knicks powinni jednak być w stanie znaleźć środki na rozgrywającego, który zastąpi 34-letniego Jose Calderona. Celem nr 1 będzie Mike Conley, który tego lata prawdopodobnie opuści Memphis. Ale poza nim, na rynku nie będzie bardzo dobrych rozgrywających, którzy swoim stylem gry pasowaliby trójkątów. Knicks mogą więc już w drugim tygodniu lipca walczyć o Brandona Jenningsa czy Mo Williamsa. Rajon Rondo nie jest zainteresowany grą w tym systemie, a Deron Williams najpewniej nie chce przypominać sobie jak to jest nie dawać rady w Nowym Jorku.

W styczniu tego roku Knicks zaliczyli serię 4-5 spotkań, w których wyglądali jak drużyna na poziomie play-offs. Był to jednak tylko tydzień. Sezon przed kilkoma laty, kiedy Knicks - grając nowocześnie i rzucając za trzy pod Mikem Woodsonem - awansowali do drugiej rundy play-off okazał się tylko jednym, bardzo dobrym sezonem. W Nowym Jorku liczono na to, że postać Jacksona pozwoli zbudować zespół na więcej niż tydzień czy na jeden sezon. Dwa lata później Jackson wygląda na tle reszty ligi jak kompletny outsider.

Zobacz więcej publikacji tego autora

Czytaj więcej tekstów podsumowujących sezon regularny 2015/16 w NBA:

Na czym polega fenomen Golden State Warriors
San Antonio Spurs, czyli przebudowa z mistrza w mistrza
Philadelphia 76ers - reaktywacja
Czy D'Angelo Russell zastąpi Kobiego Bryanta?
19-letni Booker nową gwiazdą Phoenix Suns
Mistrzostwa NBA nie można kupić
LeBron w cieniu Warriors
Ostatni wspólny sezon Duranta i Westbrooka?
Świetlana przyszłość Minnesoty
Najlepszy sezon w historii Raptors
Pelicans - jak stracić 4 lata

Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Dlaczego Adamek przegrał z Moliną? "Brakowało racjonalnego myślenia"

Komentarze (0)