Pechowa "10" - im emigracja z polskiej ligi wyszła bokiem
Sławomir Cienciała i Mateusz Bąk
Tę dwójkę musimy sklasyfikować razem. W końcu obaj - a oprócz nich też Krzysztof Hrymowicz, Michał Protasewicz i znani z Polski Ljubomir Lubenov i Paul Grischok - wspólnie wpakowali się w niezłe tarapaty. W przerwie zimowej minionego sezonu udali się z Podbeskidzia - był z nimi jeszcze Mariusz Sacha - na testy do bułgarskiego FK Etyr 1924 Wielkie Tyrnowo. Bąk i Cienciała je zdali i... Oddajmy głos Cienciale, który na łamach Faktu streścił pobyt w Bułgarii:
- W lutym poleciałem za własne pieniądze na ich obóz do Turcji, spodobałem się trenerowi i zostałem. Naszym właścicielem był Turek. Gdy wygraliśmy dwa pierwsze mecze to było dobrze. Gorzej zaczęło się dziać po porażkach i remisach. Właściciel wpadał do szatni i robił nam awantury. (...) Dowiedzieliśmy się, ze koledzy z zespołu nie otrzymywali pensji od stycznia. Ja dostałem jedynie część za luty. Nasz trener starał się to wszystko jakoś trzymać, lecz w zespole było wielu piłkarzy z zagranicy. Brak wypłat sprawił, że Paul Grischok i jeden piłkarz z Niemiec po dwóch tygodniach spakowali się i wyjechali. Podobnie nasz trener, nie wytrzymał i odszedł. Przez ostatnie trzy tygodnie nie mieliśmy szkoleniowca, więc nawet z treningami był problem, gdyż nie wpuszczano nas na boisko. Z hotelu też nie chciano nas wypuścić, bo klub nie płacił za pokoje. (...) Bardzo pomógł nam Polski Związek Piłkarzy oraz ich bułgarski odpowiednik. Wiedzieliśmy, że pieniędzy już nigdy nie odzyskamy, lecz marzyliśmy tylko powrocie do kraju.
-
WEZARD Zgłoś komentarzdo Fiorentiny.
-
2przemek7_Wrzesnia Zgłoś komentarzNawet nie wiedziałem, że Wilk na Litwie.