Ranking "PN" - TOP 110. Najlepsi europejscy piłkarze 2015 roku

 Redakcja
Redakcja

Pomocnicy środkowi wysunięci

W drodze wyjątku od zasady, że piszemy o tych, którzy są na listach, a wymownie milczymy o nieobecnych, tym razem najpierw wytłumaczymy się z nieumieszczenia dwóch wielkich zawodników w najlepszej dwudziestce. Luka Modrić wiosną rozegrał dla Realu zaledwie kilka meczów. Jesienią było już ich więcej, niemniej też gnębiły go kontuzje. Wszystkie jego występy można zaliczyć do kategorii: dochodzenie do formy. Zawsze kiedy ten przeambitny i wybitny futbolista już ową formę łapał, znów coś mu się przytrafiało. Za rok wieszczymy mu triumfalny powrót, być może na sam szczyt. Z kolei olbrzymi wkład Cesca Fabregasa w mistrzostwo Anglii dla Chelsea został dokonany głównie jesienią 2014 roku, kiedy ten zawodnik grał wybitnie, jako pierwsze skrzypce w orkiestrze Mou. Wiosną już był na drugim planie, a jesienią 2015 roku prezentował się czasami zgoła rozpaczliwie.

Numerem jeden obwołujemy Paula Pogbę. Miał w minionym roku dwumiesięczny dołek formy, na początku obecnego sezonu. Dostał numer „10” i chciał na siebie wziąć wszystkie związane z nim obowiązki. Nie podołał wyzwaniu, więc w drugiej części jesieni znów skoncentrował się na robieniu swojego, a nie myśleniu za innych. W tym jeszcze nie jest mistrzem, natomiast gdy troszczy się tylko o siebie, gra fenomenalnie. Trzeba uszanować specyfikę tego zawodnika, ograniczenia wynikające być może z wciąż młodego wieku i docenić jego genialne występy wiosną i świetne późną jesienią. De Bruyne wiosną powiódł do wielkich sukcesów Wolfsburg, latem jeszcze chapnął Superpuchar Niemiec (asysta i strzelony karny w meczu z Bayernem), a potem podjął drugą próbą podboju Anglii. Nie od razu i nie bezboleśnie wszedł w poukładany i sformatowany pod kątem określonego typu piłkarzy, innego z grubsza rzecz ujmując niż on, zespół Manchesteru City. Ale kiedy wchodził, to choć grał jakby solo, obok orkiestry i tak wydobywał piękniejsze tony niż koledzy. Konkluzja jest krótka: tylko z nim wykorzystanym w stu procentach The Citizens mogą wygrać Ligę Mistrzów. Dalej dwaj zawodnicy Barcelony.

Pragmatyczny lecz od czasu do czasu efektowny Rakitić, bohater finału Ligi Mistrzów oraz Iniesta. Niby mało strzela i asystuje, ale bez niego gra Barcy traci płynność, polot. Don Andres działa na nią jak lubrykant, a czasami potrafi zadziwić zagraniem jak z bajki. Silva jest jak zegarek mechaniczny: świeżo po nakręceniu działa idealnie co do milisekundy, ale z biegiem czasu zaczyna trochę markierować. I znów trzeba go wziąć na warsztat. Od kilku sezonów amplituda jego formy wygląda tak, że na początku i w środku przeżywa dwa jej szczyty, ale potem gra coraz słabiej. Nad tym trzeba popracować, bo co Silva umie – że mianowicie wszystko – jest powszechnie wiadome.

Matuidi trochę jakby zakleszczył się w roli napisanej dla niego specjalnie do trupy pod nazwą PSG, mógłby częściej wychodzić poza nią. Oezil jesienią w piękny sposób przypomniał o swoim istnieniu. Znów, jak za najlepszych czasów w Realu, było go bardzo dużo w grze obecnego zespołu, londyńskich Kanonierów i znów była to obecność bardzo twórcza. Na liście najlepszych asystentów Premier League rywali wyprzedza o dwie długości. Eriksen osiągnął wysokość przelotową w 2014 roku i na niej się utrzymuje. Świetnie odnajduje się w roli playmakera ustawionego blisko linii bocznej, jest ona (rola) bowiem stworzona dla niego. Gra Napoli kręci się wokół Hamsika niezależnie od tego, kto jest trenerem zespołu. Wszyscy oni wiedzą, że jeśli wydobędą ze Słowaka cały jego potencjał, szanse na sukces skokowo wzrosną. Daleko im jednak wciąż do tego, co ze swoją gwiazdą zrobił selekcjoner reprezentacji Słowacji, w której Hamsik jest piłkarzem totalnym. Gundogan to zawodnik wszędobylski; ma się wrażenie oglądając grę Borussii, że co drugie podanie wykonuje on i to w każdym sektorze boiska. W dodatku są to zazwyczaj podania dobre.


Thiago ma cechy wirtuoza i może jego problem polega na tym, że inna rola go nie interesuje. Bayern wygrywa i z nim, i bez niego, ale wydaje się, że z małym Hiszpanem w składzie jest zespołem pełniejszym, z większą liczbą rozwiązań boiskowych sytuacji. Barkley to typ piłkarza, który nie ogląda się za siebie: to, co ma za plecami zupełnie go nie interesuje, liczy się tylko jak najszybsze osiągnięcie celu, czyli dotarcie do bramki rywali i jej zdobycie. Trenerzy uwielbiają takich nie komplikujących sobie życia futbolistów. Warto dodać jednak, że młody Anglik dysponuje całym niezbędnym arsenałem środków by cel osiągać i żadnego z nich nie waha się używać. W dodatku szybko znajduje w torbie z narzędziami to, co akurat jest mu potrzebne…

Moutinho gwiazdorzy przede wszystkim w reprezentacji Portugalii, która zależy dziś od niego w niewiele mniejszym stopniu niż od Cristiano Ronaldo. Mata miał świetne miesiące w Manchesterze, a to, że potem grał słabiej, wygląda raczej na winę trenera, który miał za dużo pomysłów co z Hiszpanem zrobić, bo on był cały czas w dobrej formie, szukał gry. Marchisio to piłkarz z gatunku pożytecznych, bo wypełni każdą rolę w środku pola, jaką mu się powierzy. Wiosną grał obok Pirlo, przed Pirlo, za Pirlo, zaś jesienią – zamiast Pirlo. Szkoda tylko, że zamiast wyjść z jego cienia, wchodzi w jego buty. Ramsey jest jak rower: dobrze, a nawet wyśmienicie gra w piłkę dopóki znajduje się w pełnym biegu; kiedy staje, od razu się przewraca, nie ma go. Goetze cierpi katusze grając u Pepa Guardioli, który widzi w nim napastnika i każe rywalizować o miejsce w składzie z Lewandowskim, zamiast pozwolić biegać za plecami Polaka. Gdyby oceniać tylko występy w reprezentacji, Super Mario byłby w pierwszej piątce.

Kroos w 2015 roku grał średnio. Ale trzeba docenić, że przynajmniej trzymał w miejscu ten ciężki kamień z napisem Real Madryt, zanim napastnicy nie zdecydowali się potoczyć go do przodu. Sam Niemiec nie był w stanie tego zrobić, ale bez jego wysiłku często nie byłoby z Realu czego zbierać. Czy Kroos płaci obecnie za gigantyczny wysiłek, jaki poniósł w roku 2014? Możliwe. Valero to typ dyskretnego bohatera, człowieka z tylnego fotela pociągającego w zespole za wszystkie sznurki. Santi Cazorla zaś to taki Iniesta Arsenalu: błyszczą inni, ale on zawsze jest za ich plecami gotowy pomóc, przytrzymać piłkę, pozwolić odetchnąć. A czasami jak zaatakuje, to wszyscy patrzą z szeroko otwartymi oczami.

1. Paul POGBA (4)
Francja, Juventus Turyn
2. Kevin DE BRUYNE (15*)
Belgia, VfL Wolfsburg/
Manchester City
3. Ivan RAKITIĆ (7)
Chorwacja, FC Barcelona
4. Andres INIESTA (9)
Hiszpania, FC Barcelona
5. David SILVA (8)
Hiszpania, Manchester City
6. Blaise MATUIDI (5)
Francja, Paris SG
7. Mesut OEZIL (-)
Niemcy, Arsenal Londyn
8. Christian ERIKSEN (12)
Dania, Tottenham Hotspur
9. Marek HAMSIK (10)
Słowacja, SSC Napoli
10. Yilkay GUNDOGAN (-)
Niemcy, Borussia Dortmund
11. THIAGO Alcantara (-)
Hiszpania, Bayern Monachium
12. Ross BARKLEY (19)
Anglia, Everton
13. Joao MOUTINHO (16)
Portugalia, AS Monaco
14. Juan MATA (-)
Hiszpania, Manchester United
15. Claudio MARCHISIO (-)
Włochy, Juventus Turyn
16. Aaron RAMSEY (14)
Walia, Arsenal Londyn
17. Mario GOETZE (3)
Niemcy, Bayern Monachium
18. Toni KROOS (1)
Niemcy, Real Madryt
19. Borja VALERO (-)
Hiszpania, Fiorentina
20. Santi CAZORLA (-)
Hiszpania, Arsenal Londyn

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
Piłka Nożna
Zgłoś błąd
Komentarze (4)
  • Kasyx Zgłoś komentarz
    A gdzie Vidal?
    • Włókniarz Forever Zgłoś komentarz
      Wręcz żenujący ranking. Zgadzam się z tym, co napisał Przemek, jednak dorzuciłbym niczym nieuzasadnioną wysoką pozycję Goetze, który od ponad dwóch lat nic nie gra.
      • Multi11 Przemek Zgłoś komentarz
        * Van Der Viel co rzadko wstaje z ławki PSG szóstym prawym obrońcą. * Ramos 12 pozycji niżej od Pique * Krychowiak gorszy niż np. Matić ? (widać gracze Chelsea forowani za mistrzostwo) *
        Czytaj całość
        Wiadomo, że Kroos nie zachwyca ostatnio w Realu, ale serio 10 pozycji niżej od Eriksena * Morata piątym napastnikiem roku? Trochę brzmi jak kiepski żart.