Jak Polak pokonał wielką Barcelonę
Pierwsze 45 minut spotkania na Calderon było jednak koszmarem dla Polaka, jego kolegów i kibiców gospodarzy. Barcelona robiła na boisku co chciała i po trzech golach niesamowitego Romario prowadziła aż 3:0! Brazylijczyk był wtedy w fantastycznej formie i w całej Europie nie było obrońcy, który potrafiłby go powstrzymać.
Piłkarze Atletico schodzili do szatni w fatalnych nastrojach. Nie dość, że wynik był katastrofalny, to spodziewali się oni wizyty w szatni prezydenta, który miał w zwyczaju pojawiać się tam w przerwach meczów i w ostrych słowach krytykować poszczególnych zawodników. Tym razem jednak do tego nie doszło.
- Przyszedł do szatni i gdy myśleliśmy, że będzie chciał nas powiesić, całkowicie nas zaskoczył. Nie krzyczał i życzył dobrej gry. Byliśmy w szoku, ale to nas podbudowało - mówił po latach Kosecki, cytowany przez serwis czasfutbolu.pl. Zachowanie Gila pomogło - na drugą połowę Atletico wyszło zupełnie odmienione.
Już w 47. minucie Polak strzelił pierwszego gola dla gospodarzy, pokonując Zubizarretę w sytuacji sam na sam. Rojiblancos poszli za ciosem. Osiem minut później potężnym strzałem z rzutu wolnego bramkarza Barcelony zaskoczył Pedro i Atletico złapało kontakt z rywalem.
Mijają kolejne minuty i na bramkę Blaugrany sunie atak za atakiem. Pierwsze skrzypce gra Kosecki, który nie daje chwili spokoju bocznym obrońcom Barcelony, Eusebio i Ferrerowi. Pełne ręce roboty ma też Zubizarreta. W 73. minucie wspomniany Ferrer traci piłkę przed polem karnym, ta trafia pod nogi Polaka, który doprowadza do remisu, wprawiając w ekstazę trybuny Vicente Calderon.
Zszokowani gracze Barcelony ruszają do ataku, jednak grają zbyt nerwowo. Po jednej z takich chaotycznych akcji piłkę traci sam Romario. Futbolówkę przejmuje Kosecki i po indywidualnej akcji oddaje ją Caminero, a ten strzela czwartego gola dla gospodarzy! Cruyff i jego piłkarze nie mogą w to uwierzyć i skrywają twarze w dłoniach. Atletico świętuje, Atletico tego dnia jest wielkie i po niesamowitej drugiej połowie wygrywa 4:3.