Indykpol AZS Olsztyn w sezonie 2018/19, czyli nie ma gry bez Andringi
Rok temu byli bliscy gry w finale, a w kwietniu zakończyli zmagania na 10. miejscu w Pluslidze. Nie tak miał wyglądać sezon w wykonaniu Indykpolu AZS Olsztyn, który miał jednak sporo pecha.
Progres i regres
W sezonie 2017/18 Indykpol AZS Olsztyn był niedaleko awansu do finału Plusligi. Ostatecznie jednak przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a następnie w walce o brąz poległ z Treflem Gdańsk, zajmując czwarte miejsce. Dało mu ono jednak udział w europejskich pucharach.
Nie utrzymano jednak składu, zespół się osłabił i do tego doszła pechowa kontuzja, wykluczająca Robberta Andringę z gry na początku sezonu. W grudniu zmieniono trenera z Roberto Santillego na Michała Gogola (Włoch poszedł do Jastrzębskiego Węgla, a jego następca przyszedł z rozwiązanej Stoczni Szczecin - przyp. red.). Na niewiele jednak to wszystko się zdało. Progres w grze był widoczny, ale kibice ciągle porównywali tę ekipę z tą, z poprzedniego sezonu. I trudno było tego nie robić.
Ostatecznie Indykpol AZS zakończył fazę zasadniczą na 9. miejscu, ale nie utrzymał tej pozycji przegrywając dwukrotnie z Treflem Gdańsk. Warto jednak dodać, że największym mankamentem było przyjęcie. Kiedy Andringa wrócił do gry, nabawił się kolejnego urazu w grudniu, a potem kolejnego w marcu. Holender, jak się okazało, był kluczowym zawodnikiem, i chyba najbardziej pechowym w całej lidze.
-
GreenArrow Zgłoś komentarzmrówczą pracę, natomiast 29% efektywności pokazuje, że sporo jeszcze mu brakuje, aby wskoczyć na wyższy poziom, czego nie może zrobić po trzecim sezonie w lidze. Być może kolejny rok będzie lepszy. Póki co nie jest to szczebel killera, chociaż bardzo solidna firma, po której wiadomo, czego się spodziewać.