Huragan Impel i afera gronkowcowa. Tak zapamiętamy tegoroczną Orlen Ligę

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Kalendarzowe kłopoty rzeszowianek
 
Od lat znany jest problem napiętego kalendarza siatkarskich rozgrywek, ale sytuacje takie jak w przypadku Developresu to raczej precedens. Rzeszowianki musiały w dwa dni rozegrać dwa pojedynki. Co więcej, jeden w Pucharze Polski w Policach, drugi na własnym parkiecie z Pałacem Bydgoszcz. W gwoli ścisłości dystans między miastami wynosi ponad 800 kilometrów.

W zaistniałej sytuacji w pojedynku z Chemikiem zagrało jedynie siedem rezerwowych siatkarek z drugim trenerem, Stanisławem Pieczonką, na ławce. W Rzeszowie pozostał Jacek Skrok i jego podstawowe zawodniczki, przygotowujące się do meczu o miejsca 9-12 w Orlen Lidze. 

Zdaniem przedstawicieli Developresu, winę za zaistniałą sytuację ponosi Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej. - Wszystkie pozostałe mecze zostały rozegrane w ten sposób, że grano u przeciwnika, który był sklasyfikowany niżej w tabeli Orlen Ligi - mówił wiceprezes klubu, Wiesław Kozieł. PLPS odbiła piłeczkę i zdaniem prezesa spółki Jacka Kasprzyka wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

Polub Siatkówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • Kajetan Markus Zgłoś komentarz
    To prawda żaden polski klub od dawna nie przeprowadził transferów z taką pompą jak Impel. Sponsor działa bardzo aktywnie i skutecznie jak się okaząło.