Ich już nie zobaczymy na boisku. Legendy, które zakończyły karierę w 2016 roku
Clayton Stanley, 39 lat
Amerykański atakujący nie pożegnał się z siatkówką z własnej woli. Pokonały go problemy zdrowotne, z którymi borykał się przez wiele lat, aż w końcu nie był już w stanie znosić trudów zawodowego sportu. - Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, ale moje kolano już nigdy nie będzie wystarczająco zdrowe. Nie byliśmy w stanie go wyleczyć. Jeśli nie mogę być gotowy do gry, to jestem zmuszony zakończyć karierę - powiedział Clayton Stanley we wrześniu 2016.
Atakujący przez lata był czołową postacią kadry USA. Jego największą siłą była piekielna moc w ataku i atomowy serwis, z którym nie radzili sobie najlepsi przyjmujący na świecie. Największe sukcesy odnosił tam, gdzie piłki kierował do niego Lloy Ball. Tak było w kadrze USA, tak było i w Zenicie Kazań. Słynny rozgrywający często podkreślał, że mając taką "strzelbę" na prawym, ma się wielki komfort rozegrania, bo w najtrudniejszych sytuacjach można w ciemno posłać tam każdą piłką. Właśnie dlatego Stanley był przez lata siłą Amerykanów: najlepiej grał wtedy, kiedy zespół najbardziej go potrzebował.
Jego największy sukces to złoty medal olimpijski z Pekinu z 2008, gdzie otrzymał tytuł MVP, ale lista klubowych sukcesów jest równie imponująca. Większość z nich osiągnął w barwach Zenitu Kazań. Są to mistrzostwo Rosji (2007, 2009 i 2010), Puchar Rosji, wygrana w Lidze Mistrzów (2008) i wiele indywidualnych nagród dla najlepiej serwującego i atakującego zawodów.