ENEA Ekstraliga oczami Jacka Gajewskiego: Hampel MVP, błędy Marty Półtorak, Pedersen niewypałem

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Martin Vaculik nie zaliczy tego sezonu do udanych

Największe Rozczarowanie: Martin Vaculik (Unia Tarnów)

Jacek Gajewski: W ubiegłym sezonie jechał naprawdę bardzo dobrze w barwach Unii. Był przecież jednym z kluczowych zawodników w ekipie trenera Cieślaka. Miał naprawdę duży wpływ na to, że tarnowianie zdobyli mistrzostwo Polski. Vaculik awansował też do Grand Prix i wydawało się, że jego wyniki będą jeszcze lepsze.
Życie boleśnie zweryfikowało jego plany. Myślę, że dla samego żużlowca był to zimny prysznic. Rok wcześniej w klasyfikacji najlepszych zawodników Ekstraligi był dwunasty. Teraz spadł na 49 pozycję. To jest dramat. Dla młodego zawodnika, który powinien się rozwijać, to jest coś, co nie powinno się wydarzyć.

Taki sezon daje na pewno dużo do myślenia. Jego jazda w Grand Prix to również nie było to, czego on sam oczekiwał. Być może w przypadku Vaculika pewne rzeczy potoczyły się zbyt szybko. Często zdarzało się w przeszłości, że młodzi zawodnicy, którzy nie byli pewni do końca swoich umiejętności, trafiali do Grand Prix i mieli problemy. One przekładały się również później na pozostałe starty. To było widać po Vaculiku, który obniżył loty nie tylko w Polsce. W Szwecji również nie jechał tego, co rok wcześniej.

Zimą Martin Vaculik będzie miał nad czym myśleć. Musi zastanowić się, co było złe, a co dobre. Pozytywem tego roku może być dla niego wygrana w IME, którą udało mu się wywalczyć w końcowej fazie sezonu.   

Najlepszy Trener: Piotr Baron (Betard Sparta Wrocław)

Jacek Gajewski: Myślałem o dwóch osobach z młodego pokolenia trenerów. Stawiam na Piotra Barona, mimo że poważnie brałem pod uwagę również Rafała Dobruckiego. Obaj pracowali w zupełnie innych realiach i walczyli o inne cele. W przypadku trenera wrocławian widać, że znakomicie czuje pewne rzeczy. Dużym handicapem był fakt, że sam był zawodnikiem. Dzięki temu wiele rzeczy potrafił dopilnować. Wrocławianie jechali bardzo dobrze na swoim torze. U siebie byli naprawdę skuteczni. Wynikało to w dużej mierze z tego, że Piotrowi Baronowi udało się stworzyć fajną atmosferę i klimat. Zawodnicy przyjeżdżali na treningi, poświęcali swój czas dla klubu. Do spotkań u siebie byli na ogół dobrze przygotowani, chociaż też zdarzały im się wpadki.

Piotr Baron po zwycięstwie z Unibaxem, źródło: Enea Ekstraliga/x-news

Betard Sparta Wrocław przed sezonem była wskazywana jako pierwszy kandydat do spadku. Piotr Baron zbudował z tych chłopaków ekipę, która chciała ze sobą być i jeździć. To pokazuje, że ważne jest, jakich ludzi dobiera się sobie do współpracy. Nie za każdym ktoś, kto zdobywa dużo punktów, ma pozytywny wpływ na wyniki całego zespołu. Ludzie muszą wykazywać chęć, żeby ze sobą współpracować. We Wrocławiu udało się do tego doprowadzić i duży wpływ miał na to właśnie Piotr Baron.

Pod jego wodzą wielu zawodników zanotowało znaczny progres. O Woffindenie nie trzeba nawet wspominać, ale znacznie lepiej wyglądała jazda niechcianego w Lesznie Batchelora. Jego średnia w tym roku była znacznie wyższa niż wszystkich zawodników Unii Leszno.

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (856)
Zobacz więcej komentarzy (120)