Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XVI

Odchodząc w październiku 1993 roku z NBA, Michael Jordan wprawił w zdumienie cały świat. Kilka miesięcy później obserwatorzy byli w jeszcze większym szoku, gdy zobaczyli go w stroju baseballisty.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
W dzieciństwie "MJ" lubił grać w baseball zdecydowanie bardziej niż w koszykówkę. Był czołowym zawodnikiem w swojej podstawówce, a ze starszym bratem Larrym stoczył na przydomowym podwórku niezliczoną liczbę pojedynków. Dopiero w szkole średniej, gdy rozkwitł jego talent do basketu, porzucił marzenia o występach w lidze MLB. Porzucił lub... postanowił odłożyć na później, gdyż pragnienie zdobywania baz powróciło do niego w lipcu 1993 roku podczas oglądania jednego ze spotkań drużyny Chicago White Sox. - Siedziałem wtedy w loży razem z Michaelem oraz Ronem Schuelerem, generalnym menadżerem - wspomina właściciel Białych Skarpet, Jerry Reinsdorf, w którego posiadaniu znajduje się również klub Chicago Bulls. - Ten drugi w pewnym momencie powiedział mi, że Mike chce ze mną o czymś porozmawiać. Jordan wyjawił włodarzowi, że chciałby się udać do Kannapolis i zagrać w kilku meczach tamtejszej drużyny, będącej filialnym zespołem Chicago White Sox. Wówczas ojciec "Jego Powietrzności" jeszcze żył. Choć śmierć Jamesa odcisnęła ogromne piętno na psychice Michaela to nie porzucił on myśli o karierze baseballisty. Ba, po rezygnacji z występów w NBA stała się ona jeszcze bardziej obsesyjna.

Odejście Michaela Jordana z NBA wiązało się nie tylko z utratą sportowej jakości przez Chicago Bulls. "Jego Powietrzność" był cenną postacią dla całego miasta. Jego wartość szacowano na około miliard dolarów. - Gdyby "MJ" był korporacją, z pewnością figurowałby na liście Fortune 500 - mówił John Skorburg, główny ekonomista Chicagowskiej Izby Gospodarczej. Fachowa prasa twierdziła nawet, że ten miliard dolarów to kwota solidnie zaniżona.

Gdy Mike został wybrany przez Byki w drafcie w 1984 roku, wartość zespołu z "Wietrznego Miasta" wynosiła 18,7 miliona "zielonych". W ciągu dziewięciu lat wzrosła dziesięciokrotnie, do prawie 190 milionów. Nie da się ukryć, że stało się tak głównie za sprawą Jordana, bez którego niemożliwym byłoby wywalczenie przez Bulls trzech tytułów mistrzowskich z rzędu. To obecność w drużynie "Jego Powietrzności" przyciągała stacje telewizyjne, agencje reklamowe czy generowała ogromne zyski ze sprzedaży klubowych gadżetów. "MJ" miał także w mieście własną restaurację, która wabiła nie tylko tubylców. Ba, do "Wietrznego Miasta" przybywali ludzie z całego świata tylko po to, żeby przyjść do Chicago Stadium i obejrzeć w akcji najlepszego koszykarza globu.

Osoba "Jego Powietrzności" stanowiła magnes dla najbogatszych sponsorów. McDonald's, Gatorade czy Wilson to jedynie wierzchołek góry. Bez Jordana i zysków, które generował, niemożliwe byłoby również rozpoczęcie budowy nowej hali Byków - United Center. - Tak długo jak Bulls mieli w składzie Michaela, zgarniali pełną pulę - twierdził James Annable, główny ekonomista w banku First Chicago. - Jego strata jest bolesna, lecz co dokładnie oznacza dowiemy się, gdy zobaczymy na co stać Byki bez niego. Jordan to ikona popkultury, stwarzająca wiele możliwości nie tylko biznesowych.

W mediach często spekulowano na temat tego, czy przyczyną rezygnacji Jordana z występów w NBA na pewno było wypalenie. Wiele mówiło się o tym, że to komisarz ligi, David Stern, postawił Michaelowi ultimatum, wedle którego "Air" miał przejść na sportową emeryturę unikając jednocześnie kar dyscyplinarnych związanych ze swoim uzależnieniem od hazardu. Prawdy pewnie nigdy się nie dowiemy, lecz Jerry Reinsdorf potwierdza wersję gwiazdora chicagowskich Byków. - Michael powiedział mi, że musi odejść. Śmierć jego ojca i media twierdzące, że była ona wynikiem jego nałogu hazardowego, bardzo go dotknęły - wspomina. Jordan i właściciel Bulls oraz White Sox odbyli tę rozmowę w ostatnim tygodniu sezonu baseballowego, tuż przed play-offs. - Co w takim razie chcesz robić? - zapytał Reinsdorf. - Chcę grać w baseball. Mój ojciec zawsze marzył, że będę to robił zawodowo - odpowiedział "MJ".
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Jerry postanowił spełnić marzenie "Jego Powietrzności". Zaznaczył jednak, że wcześniej będzie trzeba przedyskutować wszystko z trenerem mistrzów NBA - Philem Jacksonem. Michael obawiał się konfrontacji z "Zen Masterem" i tego, że ten nie przyjmie do wiadomości jego nowego pomysłu na życie. Ostatecznie jednak coacha udało się udobruchać.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×