Jak po mistrzowsku przegrać tytuł, czyli najlepsze powroty w finałach
Patryk Kurkowski
Washington Bullets - Seattle SuperSonics 1978
Sięgamy coraz głębiej w przeszłość, o czym zresztą świadczy fakt, że jeden z klubów już nie istnieje, a drugi ma inną nazwę. To jednak obecnie nieistotne. Ważniejsze jest to, iż w tamtej serii po prostu nie brakowało emocji. Można powiedzieć, że tamte mecze przyprawiały o zawrót głowy. Wszakże rywalizacja przypominała cios za cios aż do siódmego spotkania. Wówczas ze schematu wyłamali się Bullets, którzy sprawili ogromną niespodziankę wygrywając i sięgając po tytuł (4-3). Zwłaszcza że kilka minut przed końcem przegrywali wyraźnie i nie zanosiło się na zwrot akcji. A jednak. I dlatego ten finał nadal jest w pamięci kibiców.
Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (13)
-
wąż Zgłoś komentarzDwa lata temu 4:0 a teraz z 2:0 na 4:2 no jak ich mozna nazwac hahaha
-
KATO Zgłoś komentarzcały czas czekam na kolesia który przy stanie 2:0 dla Turowa wieszczył " gładkie 4:0 ". gdzie się podziałeś cwaniaczku?
-
limak5 Zgłoś komentarzTo mistrzostwo smakuje lepiej, niż te 2 lata temu. Nie sztuką jest wygrać 4:0 ale sztuką jest ze stanu 2:0 wyjść na 2:4.
-
Westsiders Zgłoś komentarzto taka sztuka wyjsc z 0-3 w NBA nie udala sie nikomu
-
dillinger79 Zgłoś komentarzprzegrało się trzy pierwsze mecze