To ona zepchnęła w cień Rousey, Holm i Tate. Poznaj nową królową UFC

Michał Fabian
Michał Fabian

- Skąd ona się wzięła? - zastanawiali się kibice z USA po demonstracji siły w wykonaniu "Lwicy" z Brazylii. Na znokautowanie Julii Budd potrzebowała tylko 14 sekund, choć patrząc na serię ciosów młotkowych na głowę rywalki, można było mieć zastrzeżenia, czy sędzia nie wkroczył zbyt późno.

- Chcę zmienić kobiece MMA i być najlepszą wojowniczką na świecie przez długi czas - zapowiedziała Nunes po przyjeździe do USA.

Jednak w kolejnych latach walczyła ze zmiennym szczęściem. Zwycięstwa przeplatała porażkami. Nie sprostała Alexis Davis (w 2011 r., na gali Strikeforce) i Sarah D'Alelio (2013 r., Invicta). Po podpisaniu kontraktu z UFC odniosła dwa zwycięstwa, by w trzeciej walce ulec Cat Zingano (przez TKO w III rundzie).

Imponowała agresywnością, ale im dłużej trwały jej pojedynki, tym większe miała problemy wydolnościowe. - Gdy w walce z Zingano spostrzegłam swoją szansę w pierwszej rundzie (na znokautowanie rywalki - przyp. red.), nie potrafiłam się kontrolować - przyznała. Podkręciła tempo, ale później drogo za to zapłaciła.

Mało kto wówczas przypuszczał, że wyciągnie wniosku i zostanie mistrzynią. Ważnym krokiem w jej karierze była zmiana klubu.

Czy Amanda Nunes pokonałaby Rondę Rousey?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Walki na Facebooku
inf. własna / mmajunkie.com / "USA Today" / ufc.com / "Washington Post"
Zgłoś błąd
Komentarze (1)