Wielka nerwówka "Lewego", gol-widmo w meczu Dudka. Tak Polacy wchodzili do finału LM
Polacy najedli się strachu
Każdy pamięta kapitalny mecz Roberta Lewandowskiego w pierwszym półfinale Ligi Mistrzów sprzed trzech lat. Polski napastnik strzelił Realowi Madryt cztery gole i oczarował cały świat. Wydawało się, że po zwycięstwie 4:1 Borussia Dortmund jest jedną nogą w finale. Rewanż dostarczył jednak ogromnych emocji.
Na tablicy wyników długo było 0:0. Real w końcu jednak przełamał opór gości. W 83. minucie gola strzelił Karim Benzema. To obudziło w "Królewskich" bestię. Trener Juergen Klopp zaczął grać na czas i cztery minuty później ściągnął "Lewego". Polak opuścił boisko, a sześćdziesiąt sekund później Sergio Ramos trafił na 2:0. Zaczęła się wielka nerwówka!
Real "zamknął" Borussię na jej polu karnym, a jeszcze jeden gol dawał madrytczykom finał. Lewandowski, a później także Jakub Błaszczykowski, zmieniony w 91. minucie, oglądali wydarzenia zza linii bocznej (na boisku z Polaków pozostał Łukasz Piszczek).
Na twarzach "Lewego" i Kuby widać było wielkie zdenerwowanie, a nawet strach. Emocje opadły tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Lewandowski skakał z radości. Później przyznał, że końcówka była horrorem.
- Było bardzo dużo nerwowości. Wszystko mogło się zdarzyć - komentował po meczu polski napastnik.
Po tym dwumeczu zaczęły się plotki o przejściu Roberta do Realu. Wszyscy zwracali uwagę na wymowny gest Jose Mourinho, który poklepał po plecach schodzącego z boiska Lewandowskiego. Teraz nasz napastnik może zagrać po raz drugi w karierze w finale LM - o ile Bayern zdoła we wtorkowy wieczór wyeliminować Atletico.
Opracował CYK