Żużel. Kwietniowy start PGE Ekstraligi z emocjami na torze i trybunach. Pierwsze sukcesy Zmarzlika
Kwiecień jest zawsze tym miesiącem, w którym żużlowe ściganie, szczególnie w Polsce, mocno zaczyna się rozpędzać. W tym roku w PGE Ekstralidze wydarzyło się sporo ciekawych historii. Wielką klasę zaczął także potwierdzać Bartosz Zmarzlik.
***
Ciekawa inauguracja ligi polskiej
Jak często już bywało, pierwsze spotkania ligowe w Polsce w tym roku odbyły się w Święta Wielkanocne. Początkowe jazdy obyły się 8 kwietnia na torach w Grudziądzu, Bydgoszczy, Gdańsku, Rawiczu i Toruniu. Wydarzeniem okazał się fenomenalny występ Nickiego Pedersena przeciwko częstochowskiemu Włókniarzowi. Duńczyk po ciężkiej, długiej kontuzji wrócił i "trzasnął" komplet 18 punktów, ratując grudziądzki GKM od porażki (45:45).
Nie można zapominać też o rzeczach, które działy się w Lublinie czy Krośnie. Drużynowi mistrzowie kraju przegrali u siebie z wrocławską Spartą (44:46), kończąc passę 20 meczów z rzędu bez porażki przed własną publicznością (956 dni). Beniaminek PGE Ekstraligi udanie zadebiutował natomiast na najwyższym poziomie, pokonując na swoim terenie w ciągu trzech dni rywali z Torunia (50:40) i Grudziądza (49:41).
Pierwsze sukcesy Zmarzlika
O tym, jak wybitny był to sezon dla Bartosza Zmarzlika, pisaliśmy wielokrotnie, jak choćby przy okazji krótkiego podsumowania jego wszystkich sukcesów. Te zaczęły się już w kwietniu. Kilka dni przed inauguracją ligi zdążyły odbyć się turnieje w PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi w Toruniu oraz Mistrzostw Polski Par Klubowych w Rzeszowie. W obu 28-latek zajmował pierwsze miejsce. Niedługo potem dorzucił jeszcze złoto w Drużynowych Mistrzostwach Europy w niemieckim Stralsund.
Na sam koniec czwartego miesiąca roku odbyła się pierwsza runda cyklu Grand Prix. Podobnie jak sezon wcześniej miała ona miejsce w chorwackim Gorican i podobnie jak wtedy triumf odnotował w niej Zmarzlik. Został więc pierwszym liderem klasyfikacji i - jak się potem okazało - ani razu z tej pozycji nie spadł. Dodajmy, że na Bałkanach słabiej poradzili sobie dwaj pozostali Polacy, tj. Patryk Dudek był 11., a Maciej Janowski dopiero 14.
ZOBACZ WIDEO: W PGE Ekstralidze dalej będzie startować osiem zespołów. Czy to koniec nadziei na jej rozszerzenie?Sporo zawirowań okołosportowych
Oprócz emocji czysto sportowych nie brakowało także tych wokół nich. Podczas pierwszego meczu sezonu w Lesznie dość osobliwe przywitany został Jason Doyle, który miał w 2023 roku startować w tamtejszym zespole. Australijczyk zerwał jednak negocjacje i dał się skusić lepszej ofercie, która napłynęła z Krosna. Po przyjeździe były indywidualny mistrz świata mógł nasłuchać się przeraźliwych gwizdów, a także prowokacyjnych piosenek adresowanych w swoją stronę. Pod koniec spotkania sam nie wytrzymał i pokazał leszczyńskiej publice środkowy palec. Trybuny nie pozostały mu dłużne, obrzucając butelkami. Sprawa miała swój finał w KOL, a głośnego wywiadu na ten temat udzielił prezes Grzegorz Leśniak.
W kwietniu zaczęły też mieć miejsce pierwsze kłopoty związane z torem w Krośnie (choć najgorsze dopiero miało nadejść), przez co wywiadu udzielił WP SportowymFaktom prezes Speedway Ekstraligi - Wojciech Stępniewski. Potem odbyły się wspomniane wyżej spotkania Wilków z Apatorem oraz GKM-em i choć były dla nich udane, to rywale nie szczędzili potem słów krytyki na temat kondycji nawierzchni obiektu przy Legionów.
Ostre słowa padające z wielu stron
Gorąco było w Gorzowie. "Sadoffski szanuj kibica swego, bo nie będziesz miał żadnego" - taki transparent wywiesili tamtejsi fani, uszczypliwością racząc prezesa Waldemara Sadowskiego, który twierdził, że nie wie do końca, o co w całej tej sprawie chodzi. Wkrótce nastąpił również przyjazd na Stadion im. Edwarda Jancarza ekipy lubelskiej z Bartoszem Zmarzlikiem w składzie. Powitany został brawami, za to w trakcie meczu pojawiły się gwizdy i wyzwiska. Co ciekawe, rozemocjonowanych kibiców Stali bronił Władysław Komarnicki.
Z kolei w niższej lidze gromy spadły na głowę sędziego Remigiusza Substyka, który był rozjemcą meczu w Poznaniu. O skandalu mówił wprost Marek Cieślak. Jeszcze bardziej w język nie gryzł się Morgan Andersson mówiący o "próbie zabójstwa" ze strony Kacpra Pludry. Junior grudziądzan ostro sfaulował w spotkaniu z leszczynianami Chrisa Holdera i ten doznał kontuzji kręgów szyjnych. Na mocne słowa Szweda reagował GKM.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Luty. Start europejskiego sezonu i sprawa Wadima Tarasienki
Styczeń. Dramat Andrieja Kudriaszowa i rosyjska alternatywna rzeczywistość
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>