To w polskim żużlu jest niepotrzebne. Wszyscy o tym mówią

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w kasku żółtym) i Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w kasku żółtym) i Dominik Kubera

Rzadko zdarza się, że środowisko sportowe mówi jednym głosem w nurtującym temacie, a tak jest w przypadku dyskusji o regulaminie finansowym. Prezesi i eksperci nie mają wątpliwości, że należy zrezygnować ze sztucznych zapisów.

Dyskusja o regulaminie finansowym połączyła biorących udział w debacie WP SportoweFakty. Przez ostatnie tygodnie przedstawiliśmy stanowisko wszystkich prezesów PGE Ekstraligi, a także trenerów, zawodników czy dziennikarzy w najistotniejszych dla kształtu polskiego żużla tematach.

Regulamin finansowy został wprowadzony po spektakularnych bankructwach klubów z Częstochowy i Gdańska. Po sezonie w roku 2014 oba ośrodki utonęły w długach, co negatywnie rzutowało na wizerunek rozgrywek. Dlatego postanowiono określić maksymalną kwotę, jaką zawodnik może otrzymać za podpis pod kontraktem oraz stawkę za punkt.

Tyle tylko, że ekstraligowe gwiazdy ścigają się za zdecydowanie większe pieniądze. Zawodnicy podpisują dodatkowe umowy sponsorskie, które "uzupełniają" ich apanaże o to, co nie można zapisać w kontrakcie. - Jestem przeciwnikiem martwych zapisów. Wszyscy wiemy, że obowiązujący w Ekstralidze regulamin finansowy jest fikcją - powiedział wprost Andrzej Rusko, szef Betard Sparty Wrocław.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Skąd w Toruniu pieniądze na Dudka i Sajfutdinowa? Klub odpowiada

- To powinno zostać całkowicie uwolnione. Limitów i tak nikt nie przestrzega, a później zawodnicy odzyskują swoje pieniądze latami. Tak nie powinno być. Wszystko powinno podpadać pod proces licencyjny - wtórował mu Marek Cieślak, natomiast Jakub Kępa z Motoru Lublin zaprezentował swój pomysł na rozwiązanie tej kwestii.

- Jestem za systemem salary cap - mówił. - Obecne ograniczenia powodują, że zawodnicy często długo oczekują na wynagrodzenie z umów sponsorskich, które było oferowane przez kluby. W przypadku wspomnianego przeze mnie systemu klub będzie miał określone zasady i będzie wiedział, ile może wydać na zawodników. To doprowadzi do przejrzystości - przekonywał prezes wicemistrzów Polski.

Wśród biorących udział w debacie nie znalazł się nikt, kto opowiedziałby się za koniecznością utrzymania regulaminu finansowego. Sprawie przyglądają się władze PGE Ekstraligi, więc pozostaje czekać na ruchy z ich strony.

KSM tak, ale pod jednym warunkiem

W większości nasi rozmówcy poparli powrót Kalkulowanej Średniej Meczowej, ale tylko wtedy, gdy PGE Ekstraliga zostanie powiększona. - Przy 10 drużynach w PGE Ekstralidze będzie potrzebny, bo zespoły z dołu tabeli miałyby problem, by dokonać wzmocnień. Powstałyby zbyt duże różnice pomiędzy czołówką, a całą resztą. To byłyby tak naprawdę dwie ligi w ramach jednej. Przy ośmiu drużynach nie widzę sensu jego wprowadzania - stwierdził Piotr Protasiewicz, żużlowiec Stelmet Falubazu Zielona Góra.

- KSM powinien wrócić, jeśli będzie problem z podażą zawodników. Być może byłby konieczny tuż po powiększeniu PGE Ekstraligi, ale wcale tak być nie musi - przekonywał natomiast Michał Świącik z Eltrox Włókniarza Częstochowa.

Po trosze zbieżne spojrzenie na sprawę co prezes Lwów, ma Marcin Majewski z Canal Plus. Według niego KSM można wprowadzić nawet przy ośmiozespołowej PGE Ekstralidze. - Myślę o takim ruchu głównie ze względu na sytuację kolejnych beniaminków, którzy po awansie mają wielkie problemy, bo rynek jest wydrenowany - podkreślił szef żużla w telewizji transmitującej ekstraligowe rozgrywki.

Co do samego powiększenia PGE Ekstraligi, zdania są podzielone. Jakub Kępa twierdzi, że będzie to możliwe dopiero po wygaśnięciu nowej umowy telewizyjnej, a więc najwcześniej za cztery lata. Andrzej Rusko odrzucił ten pomysł, a Marcin Murawski z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz przy tej okazji zauważył ważny problem. - Uważam, że trzeba coś zrobić w kierunku zwiększenia liczby spotkań w sezonie. Po naszym przykładzie widzę, że sezon był bardzo krótki i nie trwał nawet pół roku - powiedział.

Żadnych limitów! Szef Apatora apeluje

Pomysł wprowadzenia KSM-u poparł Przemysław Termiński z Apatora Toruń, ale tylko dlatego, że w PGE Ekstralidze obowiązują już inne ograniczenia, jak zawodnik U24, polscy juniorzy na pozycjach młodzieżowych czy dwóch polskich seniorów w składzie.

Właściciel klubu z Torunia najchętniej zniósłby wszystkie limity. Nie widzi on nic złego w tym, aby z numerami 6-7 i 14-15 widnieli w składach zagraniczni zawodnicy U21. - Jestem za tym rozwiązaniem. Polscy juniorzy jak są dobrzy, to się wybiją ponad obcokrajowców. Nie powinno być żadnych sztucznych limitów - zaznaczył Termiński.

W temacie zagranicznego młodzieżowca wtóruje mu Andrzej Rusko, a Marek Grzyb postawiłby na takie rozwiązanie tymczasowo. - Brakuje nam obecnie juniorów. Za około dwa, trzy lata to powinno się zmienić, bo widać powiew świeżości wśród młodych zawodników. Uważam jednak, że teraz jest już musztarda po obiedzie. Jeśli nie zdecydowaliśmy się na to już w kontekście przyszłego sezonu, to temat trzeba raczej zamknąć - stwierdził prezes Moje Bermudy Stali Gorzów.

Pomysł zagranicznego juniora nie znajduje poparcia większości
Pomysł zagranicznego juniora nie znajduje poparcia większości

Całkowicie w tej kwestii sprzeciwia się z kolei Krzysztof Cegielski. - Zagraniczni zawodnicy otrzymują od nas i tak wiele pomocy. Nie trzeba wykonywać kolejnego kroku, bo zadziała zasada, że dajemy palec, a ktoś zabierze całą rękę i polskie szkolenie będzie przeżywać jeszcze większy problem - przekonuje były żużlowiec, obecnie ekspert, komentator i prezes stowarzyszenia "Metanol".

Termiński i Rusko nie znaleźli poparcia w temacie obcokrajowców na pozycjach juniorskich. Tu pozostali uczestnicy debaty są zgodni, że kłóciłoby się to z obowiązującym regulaminem szkoleniowym. Z ich strony padło wiele ciekawych propozycji. Odnośniki do wszystkich wypowiedzi znajdują się poniżej.

Andrzej Rusko, Betard Sparta Wrocław -> 
Jakub Kępa, Motor Lublin -> 
Marek Grzyb, Moje Bermudy Stal Gorzów -> 
Piotr Rusiecki, Fogo Unia Leszno -> 
Michał Świącik, Eltrox Włókniarz Częstochowa ->
Przemysław Termiński, Apator Toruń -> 
Marcin Murawski, ZOOleszcz GKM Grudziądz ->
Waldemar Górski, Arged Malesa Ostrów ->
Piotr Protasiewicz, zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra ->
Rafał Dobrucki, trener reprezentacji Polski ->
Marek Cieślak, były selekcjoner polskiej kadry, ekspert Canal+ ->
Krzysztof Cegielski, prezes stowarzyszenia "Metanol", ekspert ->
Marcin Majewski, szef żużla w Canal+ ->

Głos w debacie WP SportoweFakty z ramienia PGE Ekstraligi zabrał też jej wiceprezes, Ryszard Kowalski. Był on gościem naszego Magazynu PGE Ekstraligi, który jest do obejrzenia TUTAJ.

Czytaj również:
Przeżył szok, gdy odwiedził Tomasza Golloba
Prezes Mrozek mówił o nim "perełka". Dziś ma problem, by znaleźć klub [WYWIAD]

Komentarze (12)
avatar
slawik11
3.03.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
KSM wielkie nie !!! 10 ekip w extralidze tak ! Na KSM przejechała się liga Angielska . 
avatar
zulew
21.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najbardziej odpowiada mi stanowisko pana Termińskiego. Należy znieść większość sztucznych limitów typu U24 czy zakaz jazdy juniorów zagranicznych. Co najwyżej można zadbać o to, aby w zespole b Czytaj całość
avatar
tejot_tejot
21.02.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
KSM, czyli równanie w dół był jednym z głównych czynników zapaści żużla w jego kolebce - Anglii. W Polsce ten "wynalazek" próbowano wprowadzić dwukrotnie i nic (oprócz wysypu dziwnych defektów Czytaj całość
avatar
merikare
21.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam pytanie. Kto sponsorował kluby żużlowe w Polsce przed rokiem 1989 kiedy była jeszcze komuna ? 
avatar
merikare
21.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Myślę że Lilia Sasin da pare milionów na żużel ?( raczej dla Lublina )