Panowanie Marty Półtorak. Dlaczego się nie udało?
Feralny sezon 2013
Rok 2013 miał być zwieńczeniem 10-lecia Marmy Polskie Folie w rzeszowskim żużlu i przynieść upragniony medal. Tym razem, liderem zespołu ponownie miał być Nicki Pedersen, który zastąpił na tej pozycji kończącego karierę Jasona Crumpa. Resztę zespołu stanowili sprawdzeni z lat poprzednich: Grzegorz Walasek, Rafał Okoniewski czy Łukasz Sówka. Klub zakontraktował także Juricę Pavlica, a piątym seniorem w meczowym zestawieniu był wychowanek Dawid Lampart. Wyrwa pozostawała jednak na drugiej pozycji młodzieżowej.
PGE Marma Rzeszów była objawieniem pierwszej części rozgrywek, a po wygranych w Gorzowie i Gnieźnie stała się poważnym kandydatem do jazdy o medale. Problemy zaczęły się jednak na początku maja. W pierwszą niedzielę miesiąca PGE Marma podejmowała na swoim torze Unię Tarnów. Dzień wcześniej kontuzji podczas jednej z rund Grand Prix doznał Nicki Pedersen. Lider PGE Marmy nie był w stanie wziąć udziału w niedzielnym meczu. Nie zezwolił też, by rzeszowianie zastosowali za niego przepis o Zastępstwie Zawodnika. Żurawie przegrały prestiżowe derby i od tego momentu zaczęły stopniowo przesuwać się w dolne rejony tabeli. Nikt nie spodziewał się jednak, że z tak mocnym składem można spaść z ligi. To była jedna z największych sensacji w całej historii Ekstraligi.
- Mnie się wydaje, że to był ten przełomowy moment, po którym pani Półtorak bardzo mocno zniechęciła się do żużla. Ten zespół był naprawdę drogi, a wyników nie było. Miało być zwieńczenie 10-lecia Marmy w żużlu, a okazało się że drużyna spadła z ligi - twierdzi Grzegorz Drozd. Niektórzy rzeszowscy kibice za spadek obarczają winą Nickiego Pedersena. Duńczyk kilkukrotnie nie wziął udziału w niedzielnym meczu swojego polskiego zespołu, choć dzień wcześniej z powodzeniem ścigał się w cyklu Grand Prix. Marta Półtorak broniła jednak zawodnika twierdząc, że dla tej klasy żużlowca rzeczą naturalną jest, iż indywidualne osiągnięcia są kwestią najważniejszą.
Krajobraz bez Marty Półtorak
Choć jeszcze z Martą Półtorak rzeszowianie w ładnym stylu wygrali rozgrywki I ligi w sezonie 2014 i po raz kolejny awansowali do Ekstraligi, to wieloletnia prezes klubu postanowiła wycofać się z dalszego wspierania żużla w Rzeszowie. Klub zastała w I lidze z długami, a zostawiła w Ekstralidze i bez długów.
Nowi włodarze klubu nie byli w stanie udźwignąć ciężaru, jaki niesie za sobą jazda w najwyższej klasie rozgrywkowej. Postanowiono podpisać brawurowe kontrakty z Gregiem Hancockiem, Peterem Kildemandem czy Arturem Czają na które nie było żadnego pokrycia finansowego. Podczas grudniowego audytu okazało się, że w kasie brakuje 2 milionów złotych, a zawodnicy przez większość sezonu 2015 nie otrzymywali wynagrodzenia. Wystarczył rok bez angażu w żużel Marty Półtorak i już wiadomo, że klub nie jest w stanie rywalizować w Ekstralidze.
- Nie chciałbym nikogo krytykować. Nie znam wartości kontraktów i spraw związanych z finansami, dlatego trudno mi się na ten temat wypowiadać. Ale kibice z Rzeszowa zasłużyli na to, by klub zaczął funkcjonować profesjonalnie. Frekwencja w Rzeszowie była w tym sezonie bardzo wysoka. To też zastanawia pod kątem, dlaczego klub ma teraz takie kłopoty. Nie mam pojęcia, dlaczego teraz w Rzeszowie jest tak źle - mówi Rafał Dobrucki, były zawodnik Marmy Rzeszów.
Teraz rzeszowianie mają czas do końca lutego, by dojść do porozumienia ze swoimi wierzycielami. Jeśli ta sztuka się uda, to w przyszłym sezonie Stal wystartuje w I lidze. Jeśli nie, to po kilkudziesięciu latach żużel zniknie ze stolicy Podkarpacia. - W Rzeszowie jest teraz zakręt dużo ostrzejszy niż łuk na tamtejszym torze. Miejmy nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży, ale nie będzie to łatwe. Z tego co wiem, to klub od kilku tygodni nie kontaktował się z Gregiem Hancockiem w sprawie przesunięcia terminu zadłużenia. To nie rokuje zbyt dobrze - przyznaje Krzysztof Cegielski.
Z roku na rok ze sportu żużlowego odchodzą kolejni ogromni sponsorzy. Funkcję prezesów w klubach coraz częściej sprawują osoby, które nie są bezpośrednim udziałowcem akcji w klubie. A co za tym idzie, nie niosą za sobą środków finansowych. Takie zdanie ma chociażby Władysław Komarnicki, wieloletni prezes Stali Gorzów.
- Mój następca na stanowisku prezesa Stali Gorzów jest obecnie najstarszym prezesem klubu w Ekstralidze. To chyba o czymś świadczy. Proszę mi wierzyć, że do tego sportu zaczynają trafiać ludzie zupełnie przypadkowi, którzy nie są do tego w żadnym stopniu przygotowani. Oni potrafią zniszczyć każdy klub, nawet ten najbardziej poukładany. Jakość prezesów jest coraz gorsza. Trafiają do klubów przez przypadek. Niektórzy tylko po to, by "wyłowić" pieniądze, inni by się "pobawić". Proszę spojrzeć co stało się z Polonią Bydgoszcz. Przecież to był kiedyś wzór dla wszystkich - twierdzi Komarnicki.
-
KACPER.U.L Zgłoś komentarzśmiech:)
-
RECON_1 Zgłoś komentarzliderów dokladala slabiutkich zawodnikow i to ich pkt brakowalo do ogólnego sukcesu.
-
tarnow kings Zgłoś komentarzPanowanie Marty Półtorak. Dlaczego się nie udało? ........jak sobie wybrałaś miasto rzeszow na sponsoring to teraz sie nie dziw ze sie nie udało !!!!!!!
-
dziadek motorower Zgłoś komentarzNo i fajnie!!! STAWIAM NA Harrisа!!! Pozdr
-
tomas68 Zgłoś komentarzZabrakło zwykłej cierpliwości i zaufania do swoich ludzi ze strony kibiców.
-
Maciek Rusin Zgłoś komentarzstać na ekstraligową drużynę.
-
mati3600 Zgłoś komentarzCo na to Petru?
-
malin1976 Zgłoś komentarzbędą kilka lat ratować klub wyprowadzając go na prostą jadąc w ulubionej przez 1,5k nice lidze .
-
k44 Zgłoś komentarzgdzie występuje się co prawda za grosze, ale bez presji. Latanie też nie jest rozwiązaniem, bo to nadal trudne logistycznie wyzwanie, droższe i jak pokazuje przypadek u sąsiadów czasem niebezpieczne. W tych okolicznościach najrozsądniejszym rozwiązaniem jest budowanie składu w oparciu o zawodników miejscowych bądź z bliższej okolicy (na niekorzyść Rzeszowa działa niestety upadek żużla na Węgrzech). Taka koncepcja jednak nie jest atrakcyjna dla potencjalnych sponsorów, utrudnia ogólnopolską/światową promocję. Jeżeli jednak ktoś już decyduje się wyłożyć kasę i chce stać się rozpoznawalnym to warto choć trochę PLNów przeznaczyć na konkretnego trenera/menadżera, który miałby sensowną koncepcję budowy składu, nawet takiego Cieślaka w ostateczności, bo choć typa łagodnie mówiąc nie cenię, to często gości w mediach i sama czapeczka "Marma Polskie Folie" na jego łysym czerepie byłaby reklamowym sukcesem, nie mówiąc o cwaniactwie, które Buczokom dało wiele niezasłużonych medali. Konkludując - bez sponsora z baaardzo grubym portfelem o Ekstralidze możemy zapomnieć, to nie lata 80-te, choć i wtedy WSK kasę ładowało. Należy skupić się na szkoleniu młodzieży i robić fajny speedway w oparciu o lokalnych zawodników. Za dwa, trzy lata może powiększą Elipę i wtedy wystarczy wzmocnić się jakimś Ruskiem i walczyć o medale:)
-
PIRO Zgłoś komentarzZostały im wspomnienia po Kuciapsonie hahaha i na tym tyle nie bede płakał za nimi
-
głos z Rzeszowa 61 Zgłoś komentarzczas , że nic się nie zmieniło gdzie ci sponsorzy co "stali w kolejce " do zainwestowania . Gimbusy wylewające swoje żale są dobre w przedszkolu a nie na forum. W Rzeszowie nikt poważnej kasy jak na razie nie zainwestuje , bo niby po co [ aby być opluwanym ? ]. Jak na razie to jesteśmy "stolnnnnica innowacji" z koszmarnie przepłacona trybuną na którą teraz w lecie będzie można wykorzystać do opalania .
-
ALPACA Zgłoś komentarzbyło u nich wizji na kolejne miesiące, lata. Liczyła sie tylko teraźniejszość i piekne wypowiedzi /i wygląd/ do mediów. Szkoda Klubu, jego charyzmatycznych poprzedników. Zawsze bede powtarzał, że osoby które doprowadzają swoimi decyzjami /czyt. podpisami/ do upadku w tym, przypadku kolejnego zakładu pracy POWINNY Z WŁASNEJ KIESZENI pokryć wszystkie straty i kwoty nie wypłacone i powinny mieć zakaz min. 10 lat na prowadzenie jakiej kolwiek działalności gospodarczej. pzdr
-
AMON Zgłoś komentarzcaryca kupiła sobie maskotkę klub żużlowy a gdy się jej znudziło odstawiła zabawkę w kont ale tak jest niestety że bardzo zamożni ludzie często zmieniają hobby .