Doyle może nie być pierwszy. Wielcy pechowcy, których kontuzje pozbawiły marzeń
Rosyjska torpeda bez tytułu mistrza świata i Europy
Wygrał Grand Prix Europy w Bydgoszczy, Grand Prix Szwecji w Goeteborgu i Grand Prix Wielkiej Brytanii, a w Grand Prix Włoch w Terenzano był trzeci. Po 7 rundach SGP miał 13 punktów przewagi nad Taiem Woffindenem. Na drugie miejsce spadł po Grand Prix Łotwy w Daugavpils. 114 punktów zdobyte w 9 na 12 rundach dało mu szóste miejsce w klasyfikacji generalnej sezonu 2013. Emil Sajfutdinow boleśnie przekonał się, że aby sięgnąć po największe sukcesy, trzeba cało i zdrowo przejechać sezon, bo uraz w decydującym momencie sezonu, może pozbawić największych marzeń.
31 sierpnia 2013 roku w Toruniu w półfinale Ekstraligi uczestniczył w fatalnie wyglądającym karambolu, który zakończył sezon Emilowi Sajfutdinowowi. Rosjanin stracił tym samym nie tylko szanse na tytuł mistrza świata lub jeden z medali, ale także mistrzostwo Europy.
Wywalczone wcześniej punkty pozwoliły byłemu dwukrotnemu mistrzostwo świata juniorów zająć szóste miejsce w klasyfikacji Grand Prix i utrzymać się w cyklu. To, co stracił w SEC w 2013 roku powetował sobie w kolejnych latach, gdy zostawał mistrzem Europy.
-
speedwaycm.com Zgłoś komentarznic nie stracil bo nie jedzie z 5 cykli i ma mało pkt. Proste jak dymanie.
-
RECON_1 Zgłoś komentarzMoze to zabrzmi prozaicznie ale niestety taki jest ten nasz speedway, piekny ale zarazem bardzo niebezpieczny...
-
teknokiller Zgłoś komentarzFajnie polecam he he ,,FAKTY I MITY". Brawo TY!!!
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzTrudno się mówi żużel ma takie uroki.Raz się jedzie na wozie raz po .
-
saxon01 Zgłoś komentarzmaszyn,FUCKING ENGLISHMAN!!!
-
Ben Bernanky Zgłoś komentarzTylko historia Tomka i obecną Jasona są adekwatne do stwierdzenia "wielcy pechowvy" , reszta to wróżenie z fusów i bajdurzenie .....
-
baraboszkin Zgłoś komentarzDoyle'a, NO I ZAPOMNIAŁ PAN, ten artykuł nadaje się do kosza lub do natychmiastowej korekty, 1997 rok - Duńczyk Brian Andersen, znany już wówczas w polskiej lidze, ale nowicjusz w cyklu Grand Prix nagle zaczyna łapać wiatr w żagle, pnie się w górę w klasyfikacji GP, kończy drugi w GP Niemiec i wygrywa GP Wielkiej Brytanii, w generalce jest już drugi ex-aequo z Hamillem, a do prowadzącego, ale słabnącego Hancocka ma 7 punktów, jest jednak w sztosie, jego forma rośnie, do końca zostają dwa turnieje, niestety tuż przed kolejnym GP łamie obojczyk, z niewyleczonym urazem startuje w dwóch ostatnich turniejach, ale jest już cieniem samego siebie sprzed kontuzji, Hancock zostaje mistrzem świata (po raz pierwszy), Brian zamiast walki z Hancockiem o mistrzostwo cały cykl 1997 kończy na 6 pozycji, w następnych latach nigdy już nie wraca do formy sprzed kontuzji, kiedy patrzyłem na upadek Doyle'a na Motoarenie od razu przyszedł mi na myśl Brian Andersen, on też wtedy był takim człowiekiem znikąd w tej czołówce i gdyby nie kontuzja mógł być wówczas mistrzem świata, wygrywając m.in. z Gregiem Hancockiem właśnie... szkoda, ze pan o tym zapomniał...
-
elip Zgłoś komentarzrywali w ostatniej rundzie to jeszcze liczyć na ich potknięcie.
-
-ROMAN- Zgłoś komentarzCóż, wczoraj żużel pokazał swoje prawdziwe oblicze, nie wystarczy byc najlepszym aby zdobyc IMS, trzeba mieć jeszcze szczęście... Wracaj do zdrowia Jason.
-
elvis Zgłoś komentarzze wszytskich wymienionych,tylko o australijczyku i Tomku mozna tak powiedziec.Reszta to bujna wyobraznia autora.
-
jotefiks Zgłoś komentarzA JAK SIĘ ŻYCIE ZMIENIA O 360 STOPNI???? HAHHAHHAHA
-
homur sampsen Zgłoś komentarzstopni." redaktorzy syfów już nawet nie czytają swoich wypocin, byle ilość słów się zgadzała XDDDDDDDDD
-
atom Zgłoś komentarzprzyszłości.