Sensacyjny Pedersen, domykanie składów i wielkie powroty

Dawid Borek
Dawid Borek
Ernest Koza nadal będzie się ścigał w Nice PLŻ


Ekipy KSM Krosno, która w najbliższym sezonie pojedzie w Polskiej 2. Lidze Żużlowej, nie będzie reprezentował już Ernest Koza. Wychowanek tarnowskiej Unii pozostaje w Nice PLŻ, gdzie będzie bronił barw Speedway Wandy Instal Kraków. Jest on pierwszym seniorem w zespole z grodu Kraka. W gronie zawodników, którzy mogą dołączyć do krakowskiej drużyny, wymienia się też Nicolaia Klindta.
Kadra Speedway Wandy Instal Kraków: Ernest Koza

Czy spodziewałeś/aś się, ze Pedersen pozostanie w Fogo Unii Leszno?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (92)
  • JOGKAL Zgłoś komentarz
    Pan Sokołowski wymazał z pamięci sezon 2012/2013. Frekwencja po 5 tyś i wychowankowie w rolach głównych Pawliccy/Musielak/Baliński/Nowak do tego Bjerre,Fredka i Zengi. W 2014 doszedł
    Czytaj całość
    Nicki frekwencja 10 tyś, 2015 doszedł Emil - 12 tyś. 2016 nikt nie doszedł i klapa ale i tak pewnie 8-9. (dodatkowo wchodzi w grę jeszcze nasycenie kibiców z poprzednich lat). Kibice potrzebują i chcą nowych. W trakcie sezonu 2013 to o wychowankach kibice się nasłuchali na stadionie tyle dobrego, że już wystarczy. Liczy się wynik bo Pawlicki za darmo nie jeździ a z dużym prawdopodobieństwem w 2017 ma jeden z najwyższych kontraktów w Lesznie. Nie wypominając mu szopki z poprzedniego sezonu gdy się już pożegnał z klubem.
    • półkownik Zgłoś komentarz
      jest dzik jest kasa więc jest git oby był wynik bo masakra ....
      • yes Zgłoś komentarz
        "Mało kto przewidywał scenariusz, że Nicki Pedersen w sezonie 2017 nadal będzie startował w Fogo Unii Leszno" - SF dopuszczały taką możliwość, chociaż nie wiem kto kogo o co prosił,
        Czytaj całość
        a może żądał lub straszył: "Jeśli Fogo Unia nie pójdzie mu na rękę, to może podjąć decyzję o pozostaniu w klubie" http://sportowefakty.wp.pl/zuzel/643341/w-co-gra-pedersen-czy-chce-wyludzic-odszkodowanie
        • scott111 Zgłoś komentarz
          Bardzo pouczajaca sytuacja dla stranieri szukajacych pieniedzy w polskiej lidze. Nikus jest pierwszym przykladem tego, ze magia nazwiska przestala dzialac i odbierac rozum prezesom. Rozsadek i
          Czytaj całość
          ekonomia sa najwazniejsze. Moze wreszcie tez zuzlowcy przyjma do wiadomosci, ze lepiej mniej ale pewne. Moze skoncza sie wedrowki z klubu do klubu i podbijanie stawek u prezesow. Pedersen jest swietnym tego przykladem. Wraca na kolanach do matki i z podkulonym ogonem prosi o szanse. Nie dawac sie doic. Brawo prezesi.
          • WERANDA Zgłoś komentarz
            źródło: Cyfrasport 08-11-2016 | 08:20 Autor: Bartłomiej Ruta Nicki Pedersen i Fogo Unia doszli do porozumienia . Duńczyk spędzi czwarty rok z rzędu w najbardziej utytułowanej drużynie w
            Czytaj całość
            Polsce. Ten ruch dziwi i szokuje, bo Leszno już wcześniej wzmocniło się Januszem Kołodziejem. Ten kontrakt to nic innego jak pójście va banque przez zarząd z Leszna. Na początku października prezes Rusiecki i zarząd Fogo Unii dostali od akcjonariuszy jasny przekaz. - Nie wiem jak, ale straty z tego sezonu musicie odrobić – miało paść z ust jednego z nich w kontekście braków w kasie. Jak widać prezes Rusiecki wziął sobie to do serca. W szóstce Sajfutdinow, Pedersen, Kołodziej, Pawlicki, Zengota, Kildemand na papierze nie widać luk. Na odstrzał wydaje się, że pójdzie ten ostatni. Choć niekoniecznie. Pamiętamy, że sezon 2016 nie zaczął się różowo dla Piotra Pawlickiego. W kolejnym sytuacja nie może się powtórzyć, bo o składzie nie będzie już decydował Skórnicki. Dla Pawlickiego skończyła się więc taryfa ulgowa. Pedersen od początku chciał zostać w Lesznie. Chciał tego również od początku zarząd, ale na swoich warunkach. Duńczyk po słabym sezonie nie mógł przełknąć gorzkiej pigułki w postaci znacznej obniżki kontraktu. Kiedy buduje się zespół o takich nazwiskach trzeba się liczyć z ofiarami, dlatego Pedersen na pierwsze rozmowy pojechał do Częstochowy. Chciał mieć kartę przetargową w negocjacjach. Trzykrotny mistrz świata ma jednak świadomość, jaka jest pozycja Eko-Dir Włókniarza i jakie problemy szargały tym klubem jeszcze nie tak dawno. W Lesznie - choć kontrakt trochę niższy - na pewno zostanie wypłacony na czas. Jeśli chodzi natomiast o zarząd Fogo Unii warto przypomnieć słowa Józefa Dworakowskiego z września. – Wszystkie mecze, które jechaliśmy bez Pedersena sromotnie przegraliśmy – mówił rozgoryczony. To daje do zrozumienia, że zarząd za słaby sezon nie zwalił winy na Duńczyka. Wydaje się, że pozostanie Pedersena dzieli ligę na pół, że będzie to liga dwóch prędkości. Mocne Gorzów, Zielona Góra, Leszno i Wrocław. Słabszy Toruń, Grudziądz, Rybnik i Częstochowa. Ale jak mawia Sławomir Kryjom, tam gdzie kończy się logika zaczyna żużel. Zastanawia tylko, jaka będzie atmosfera w Lesznie? Kto z dwójki Pawlicki - Pedersen szybciej wyleci ze składu? To jasne, że to tych dwóch ma największe ego. Co z tego wynika? Że Fogo Unia może w przyszłym sezonie jeździć bez wychowanka wśród seniorów. W końcu "stratę z sezonu 2016 trzeba odrobić".
            • ikar Zgłoś komentarz
              coś czuję, ze ofiarą tego transferu moze byc tak lubiany w Lesznie Zengi, jesli pająk bedzie w formie to najslabszym ogniwem tej druzyny bedzie Grzesiek
              • ikar Zgłoś komentarz
                a kibice z leszna znowu tak psioczyli na Nickiego, tak sie smiali z Torunia ze teraz my nie mamy wyjscia... i co? i znowu go musza pokochac he he he
                • przemo_ksul Zgłoś komentarz
                  Jestem zawiedziony. Mogliście podzielić artykuł na 111 części a nie na 11.
                  • przemo_ksul Zgłoś komentarz
                    Cały czas liczyłem na to że Nicki zostanie w Lesznie.
                    • WilQu Zgłoś komentarz
                      Ja obstawiam że Chrzan i Marcin zostaną bo nie będą chcieli nic zmieniać. W Krośnie się trochę zadomowili a do 1 ligi nikt ich raczej nie weźmie w tym wieku. Zapewne dogadają się
                      Czytaj całość
                      również z Clausem i Buschem, wydaje mi się że taka dwójka obco była by rozsądna. Chyba że nasi działacze będą chcieli kimś zaskoczyć, kolejnym wynalazkiem typu Łogaczow a przecież jest kilku nieznanych którzy w drugiej lidze mogliby wypalić. Kontrakt na pewno dostanie też Fierlej by pokazać czy jeszcze coś na tym żużlu pojeździ. Czy jednak to zawodnik na podstawowego polaka? U nas jak co roku będzie walka o skład, Malitowski też pewnie podpisze jeśli dalej chce bawić się w żużel. Jakoś nie spodziewałbym się wielu nowych nazwisk, będziemy jechać jak co roku o zwycięstwa u siebie, o oszczędności, o nic. Chociaż może jednak nas czymś zaskoczą? Trudno w to wierzyć, Lublin już dziś jest faworytem do awansu. Gorycz tej pierwszej ligi będzie nam się długo odbijać i siedzieć gdzieś w środku.
                      • WERANDA Zgłoś komentarz
                        Martin Vaculik: Stal nie traktuje mnie jak produktu do robienia punktów Data: 07 LISTOPAD 2016 16:50 / Autor: Kinga Taisner Martin Vaculik: Stal nie traktuje mnie jak produktu do robienia
                        Czytaj całość
                        punktów Porozmawialiśmy z naszym nowym zawodnikiem o powodach jego przejścia do Gorzowa i planach na nadchodzący sezon. www.stalgorzow.pl: Martin, kiedy zdecydowałeś się przywdziać plastron w żółto-niebieskich barwach? - Rozmowy z Gorzowem, by to tutaj występować, odbywały się już kilka sezonów wcześniej, to nie tak, że w tym roku wpadłem na taki pomysł. Jakoś tak wyszło, tak chciał los, że dopiero w tym roku to się udało i będę jeździł w tym klubie. A co stało wcześniej na przeszkodzie? - Wcześniej długo jeździłem w Tarnowie, to już wtedy rozmawialiśmy z Gorzowem, ale ja w tych czasach jeszcze nie do końca byłem pewny, czy to już czas, żeby odejść z Tarnowa, czy nie, bo tam czułem się bardzo dobrze, był to praktycznie mój drugi dom. Znałem tam bardzo dobrze tor, wszystko mi tam pasowało. W Tarnowie jest bardzo specyficzny tor i już w pewnym momencie nauczyłem się tam wszystkiego, czego tylko mogłem się nauczyć. Wtedy też siadłem i zadałem sobie pytanie, czy jeszcze jest coś, czego mogę się nauczyć. Doszedłem do wniosku, że już chyba nie. Chciałem się rozwijać i postanowiłem poszukać sobie toru, który da mi to, co Tarnów nie był w stanie. Specyficzny tor w Tarnowie dał mi pewnego rodzaju doświadczenie, ale ja chcę cały czas się rozwijać i dlatego właśnie zacząłem rozważać, który tor będzie dla mnie kolejną nauką. Takim torem jest ten w Gorzowie. Ale po drodze był Toruń, ze swoim krótkim torem… Co się stało, że Twoja przygoda nie trwała z Toruniem dłużej? - Ja nie jestem zawodnikiem, który lubi skakać po klubach. Tak, to już mój piąty klub, jednak z dwóch zdecydowałem się odejść w momencie ich spadku z Ekstraligi, bo chciałem jeździć na jak najlepszym poziomie. Dlatego też odszedłem z Krosna, w którym pewnie, gdybym tylko chciał, mógłbym jeździć do teraz. Ja jednak cały czas chciałem się rozwijać i jeździć w Ekstralidze i to dlatego mam za sobą doświadczenie w aż 5 klubach. Nie chcę za bardzo wracać do tego, co było w Toruniu, bo sporo już na ten temat powiedziałem. Ten rok w ekipie Aniołów naprawdę dużo mi dał, ale współpraca nie układała się tak, jakbym sobie to wyobrażał. Ze strony klubu chyba również inaczej wyobrażali sobie moją osobę, myśleli, że jestem innym zawodnikiem. Myślę, że nie ma się tu co rozwodzić… Tak po prostu miało być. Pojawiły się plotki, że byłeś dogadany ze Stalą jeszcze przed finałem Ekstraligi – jak odpowiesz na taki zarzut? - To jest nieprawda. Jak czytałem coś takiego, to byłem bardzo zły, bo to obraża mnie jako zawodnika i jako człowieka. Chciałem się do tego ustosunkować, ale uznałem, że nie ma sensu reagowania na jakieś „hejty”. Jestem w 100 procentach profesjonalnym sportowcem, kocham to co robię i w żadnym wypadku nie dogadywałem się ze Stalą przed finałami. Zawsze daję z siebie wszystko, bez względu na to, czy jadę pierwszy czy ostatni mecz w barwach konkretnej drużyny. I również tak było w barwach Torunia, w Gorzowie na finale dałem z siebie wszystko i byłem jednym z zawodników, którzy w mojej opinii dołożyli ważne punkty do dorobku drużyny. Ze Stalą rozmawiałem dopiero po finałach. A czy skład Stali Gorzów miał jakiś wpływ na Twój wybór klubu w tym roku? - Oczywiście. Bardzo ważna jest drużyna i to też brałem pod uwagę. Istotne też było dla mnie, że jest tutaj pan trener Stanisław Chomski, który jest bardzo dobrym szkoleniowcem. Rozmawiałem z nim bardzo długo przed uzgodnieniem kontraktu w Gorzowie, bo to jest człowiek, który naprawdę rozumie dyscyplinę, jaką jest żużel. Wcześniej nie mieliśmy okazji razem porozmawiać i myślę, że mało kto tak rozumie ten sport i ma takie pojęcie o nim, jak trener Chomski. To jest dla mnie ważne, bo chcę się w mojej karierze spotykać z osobami, które mogą mnie dużo, dużo nauczyć. Moim celem zawsze jest się rozwijać i być najlepszym zawodnikiem na świecie, bo to jest chyba cel każdego zawodnika. Stanisław Chomski to taki człowiek, który może i chce mi w tym pomóc, tak samo jak klub chce mi w tym pomóc. Kolejnym ważnym dla mnie aspektem jest poczucie wsparcia ze strony klubu w moich indywidualnych staraniach, świadomość, że nie jestem tylko produktem do robienia punktów w lidze, jest dla mnie bardzo istotna. Wspomniałeś o celach indywidualnych – to już teraz chcesz zostać najlepszym zawodnikiem na świecie? - Chcę być najlepszym zawodnikiem na świecie, ale nie od razu na następny rok. Na pewno nie myślę o tym, żeby od razu zostać mistrzem świata, bo już raz sobie tak myślałem i pozostali chłopacy z Grand Prix szybko sprowadzili mnie na ziemię z takim myśleniem (śmiech). Dla mnie sukcesem będzie odjechać ten sezon zdrowo, żebym był z niego zadowolony i żebym cieszył swoją jazdą. To jest dla mnie istotne, żeby wszystkich kibiców – czy to mojej, czy przeciwnej drużyny – cieszyć swoją jazdą. Oprócz tego, że jestem zawodnikiem, jestem też kibicem tego sportu i chciałbym by wszyscy fani, którzy płacą za bilety, by obejrzeć dobre widowisko, takie właśnie dostali. Pokusisz się o wytypowanie na tę chwilę zespołów, które powalczą w przyszłym sezonie o play-offy? - Niech tym zajmą się ci wszyscy specjaliści, którzy się wypowiadają w internecie i wszystko wiedzą zawsze najlepiej, będę za nich trzymał kciuki, żeby im się to sprawdzało (śmiech). JA wiem, że papier nie jeździ, drużyna na papierze i realnie to dwie różne rzeczy. Jesteśmy świadomi tego, że mamy mocny zespół, jesteśmy dobrymi kolegami i mamy wszyscy wspólny cel, o który będziemy walczyć. Martin, Twój kontrakt w Gorzowie został dość entuzjastycznie przyjęty – to dla Ciebie ważne, żeby miejscowi kibice stali za Tobą? - Na pewno. To są kibice, którzy są związani z tym klubem przez całe swoje życie i to ważne, żeby cieszyli się z kontraktów, który klub podpisał. To są ci ludzie, którzy przychodzą na stadion, płacą za bilety i są naszym głównym sponsorem. Dla mnie jest bardzo ważne, że kibice cieszą się, że tutaj jestem, że mi wierzę, że mi zaufali i za to będę chciał się im odwdzięczyć jak najlepszą postawą na torze. Obiecuję, że dam z siebie zawsze 100 %, czy to w okresie przygotowawczym, czy w każdym pojedynczym biegu. A jak oceniasz atmosferę w Gorzowie? - Tylko pozytywnie. Zawsze pełne trybuny i gorąca atmosfera, a jak bardzo lubię jeździć na takich stadionach przy pełnych trybunach. Wtedy się czuje, że to co się robi, to coś fajnego.
                        • CzenstochoviA Zgłoś komentarz
                          Uff, Dziki nie przejdzie do Włókniarza. Oszczędzi nam to kłopotów w postaci konfliktu na linii Pedersen-Żagar. :) Ponadto mocno nie przepadam za Duńczykiem i nigdy bym go nie chciał we
                          Czytaj całość
                          Włókniarzu. Przyznam jednak, że w ostatnich tygodniach było nieco inaczej w tej kwestii - zdarzył mi się wyjątek z tym "nigdy". Po raz pierwszy w życiu zachciałem Pedersena u nas. Uznałem, że jego domniemana stabilizacja życiowa (plus rozstanie z kobietą o nietypowym designie twarzy) i zamiar powrotu do światowej czołówki mogą być gwarantem niemal perfekcyjnej jazdy dla Lwów. Ale odkąd zaklepano u nas Słoweńca, uznałem, iż lepiej nie starać się o Pedersena. Ostatecznie moim zdaniem dobrze się stało. Ale do weryfikacji tego wniosku dojdzie najprędzej pod koniec następnego sezonu.
                          • angol1979 Zgłoś komentarz
                            Vaculik pewnie by zostal i z checia podpisal umowe gdyby nie fakt, ze w toruniu jeden z trenerow dowiedzial sie ze przed finalem Vacul rozmawial bardzo powaznie o swojej przyszlosci z innymi
                            Czytaj całość
                            klubami w tym stala gorzow, jak powiedzial Gajweski to nie chodzilo o pieniazki , a o kompletny brak zaufania i niska ocene jego profesjonalizmu, inna sprawa ze vacul jest naprawde drogi i chcial jeszcze wiecej.
                            Zobacz więcej komentarzy (14)