Ten sezon
10, 18, 8, 8, 17, 8, 16, 18, 15, 14 - tak w tym sezonie punktował Bartosz Zmarzlik w turniejach Grand Prix. Nie w każdym udawało mu się awansować do półfinału, ale najważniejsze, że nie notował wielkich wtop. To było jego kluczem do sukcesu.
Przed ostatnią rundą GP w Toruniu był o krok od złotego medalu, miał siedem punktów zaliczki nad drugim Emilem Sajfutdinowem. Wytrzymał presję, a dzięki "trójce" w półfinale już przed ostatnim biegiem sezonu w elitarnym cyklu był pewny zdobycia mistrzostwa świata. Został trzecim polskim mistrzem globu, po Jerzym Szczakielu i Tomaszu Gollobie.
Trzeba powiedzieć jedno: tytuł nikomu nie należał się tak, jak Bartoszowi Zmarzlikowi. Zasłużył na niego jak mało kto.
Polub Żużel na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
-
gorzowianin z Mazowsza Zgłoś komentarz
jazdę nie może sobie pozwolić między innymi Gollob , czy Holta. Trener puszcza na tor 13 letniego Bartka. Ten płynnie objeżdza cztery okrążenia toru. Tomek i inni bardzo zaskoczeni.