Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XVIII

W lecie 1995 roku Michael Jordan wcielił się w gwiazdę kina. Wytwórnia Warner Bros. zaproponowała mu główną rolę w filmie "Kosmiczny Mecz", w którym miał wystąpić obok... Królika Bugsa.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Ameryka to zupełnie inny świat. Tam najlepsi sportowcy są nie tylko atletami. Urastają do rangi herosów oraz ikon popkultury. Ich występy w niezliczonej liczbie reklam czy epizodyczne role w filmach nie dziwią już nikogo, dlatego w przypadku "Jego Powietrzności" postanowiono pójść o krok dalej.

Na Ziemię przybywają malutcy kosmici, którzy chcą zabrać do siebie bohaterów kreskówek Looney Tunes. Bugs, Sylwester, Tweety, Daffy, Diabeł Tasmański, Struś Pędziwiatr i reszta nie są przekonani do tego pomysłu, wobec czego proponują przybyszom rozegranie meczu koszykówki, którego wynik zadecyduje o losie animków. Niepozorne stwory wkrótce jednak kradną talenty największych gwiazd basketu i zamieniają się w olbrzymów. Zdesperowani bohaterowie kreskówek porywają więc przebywającego na sportowej emeryturze Michaela Jordana, by ten pomógł im wygrać "Kosmiczny Mecz".

- To była dla mnie okazja, żeby zrobić coś, czego do tej pory nie robiłem - wspomina "Air". - Początkowo się wahałem, ale potem podjąłem decyzję: zagram w filmie, zagram u boku bohaterów Looney Tunes, Joe Pytka będzie reżyserem, a Ivan Reitman producentem. "MJ" nie miał doświadczenia jako aktor, lecz uważał, iż lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się czegoś nie zrobiło.

Michael, człowiek bez doświadczenia aktorskiego, został od razu rzucony na głęboką wodę. Trudność gry aktorskiej w "Kosmicznym Meczu" polegała na tym, że większość dialogów prowadził z animowanymi postaciami, których nie widział podczas kręcenia scen. Żeby ułatwić Jordanowi wcielenie się w rolę, animki były zastępowane przez ubranego na zielono aktora, który został wycięty podczas montażu. "MJ" mógł również liczyć na cenne wskazówki od specjalistów z branży, gdyż oprócz niego w produkcji pojawili także Bill Murray oraz Wayne Knight. - Inni aktorzy dali mi ogromne wsparcie - wspomina "Air". - W miejscu kręcenia zdjęć zbudowano dla mnie koszykarską salę treningową, w której mogłem szlifować formę przed kolejnym sezonem. Wieczorami wielu aktorów przychodziło tam i patrzyło jak gramy. Otrzymałem od nich mnóstwo cennych wskazówek i czułem wielkie wsparcie. To było fantastyczne uczucie i dało mi dużo pewności siebie. Mike miał nawet niewielki wpływ na scenariusz filmu. Chodzi głównie o scenę z jego dzieciństwa, pokazującą jak wspólnie z ojcem gra w koszykówkę. We fragmentach, w których Jordan ma piłkę w rękach, reżyser postanowił natomiast dać mu pełną swobodę. Dzięki temu ujęcia gry w basket wyglądają bardzo naturalnie. "Jego Powietrzność" zapewnia również, że w czasie kręcenia czuł się przed kamerą bardzo swobodnie: - Denerwowałem się dopiero, gdy inni ludzie oglądali efekty mojej pracy. Przed kamerą nie miałem jednak żadnych problemów.

W "Kosmicznym Meczu" oprócz Michaela Jordana pojawiają się także jego dzieci oraz żona Juanita. W filmie "prawdziwy" jest jednak tylko "MJ", a pozostali członkowie jego rodziny zostali zastąpieni przez aktorów. Pociechy koszykarza bardzo chciały wystąpić w tej produkcji, jednak on uważał, że odbyłoby się to ze szkodą dla prywatności jego familii. Synowie Jeffrey i Marcus oraz córeczka Jasmine musieli więc zadowolić się możliwością odwiedzania słynnego taty na planie.

W domu Jordanów emocje w związku z powstawaniem "Kosmicznego Meczu" były bardzo duże, ponieważ nie tylko najmłodsi uwielbiają kreskówki Looney Tunes. - Już jako dziecko kochałem bajki - mówił Michael. - Każdego sobotniego poranka oglądałem je w telewizji. Doskonale pamiętam to uczucie, kiedy nie trzeba było wcześnie wstawać i iść do szkoły. Teraz jako ojciec również oglądam kreskówki. Królika Bugsa lubię szczególnie i właśnie dlatego tak łatwo mi było pracować na planie "Kosmicznego Meczu".
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
W ciągu niewiele ponad dziesięciu lat życie Michaela Jordana zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. W 1984 roku "MJ" był zaledwie dobrze rokującym talentem, którego z numerem trzecim w drafcie wybrali Chicago Bulls. Z gwiazdy koszykówki uniwersyteckiej stał się najlepszym graczem NBA, trzykrotnym mistrzem ligi oraz siedmiokrotnym królem strzelców i trzykrotnym MVP. Wymienieniu wszystkich jego nagród indywidualnych oraz rekordów spokojnie można by poświęcić osobny artykuł. Pomimo tego miało się jednak wrażenie, że "Jego Powietrzność" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, i że po powrocie ze sportowej emerytury zapisze się na kartach historii czymś więcej niż tylko występem w filmie u boku Królika Bugsa i reszty bohaterów kreskówek Looney Tunes.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×