Góralu, żal... - od euforii do smutku w miesiąc w Podbeskidziu Bielsko-Biała

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

10.05.2016 - wstyd, rozczarowanie, spadek, smutek

Już w starciu przeciwko Koronie Kielce bielszczanie w niczym nie przypominali zespołu grającego z nożem na gardle, który nie może sobie pozwolić na wpadki. Do Łęcznej Podbeskidzie jechało z nadzieją walki o korzystny wynik. Losy utrzymania Górale wciąż mieli w swoich rękach, lecz podręcznikowo zmarnowali swoją szansę.

- Tu nikt się nie poddał, nikt nie spuścił głowy, wszyscy są myślami w Bielsku-Białej, nie planujemy swojej przyszłości nigdzie indziej i to jest na tę chwilę bardzo ważne. Po tej "ósemce" wyczyściliśmy głowy, jesteśmy skupieni na tym, żeby zostać w Podbeskidziu i dla tego klubu walczyć o Ekstraklasę. To jest bardzo ważne stanowisko szatni. Nie wybiegamy myślami w Polskę, chcemy zrobić wszystko, żeby Ekstraklasa została w Bielsku-Białej. Proszę mi wierzyć, że takie jest stanowisko wszystkich zawodników - mówił trener Podoliński przed decydującymi meczami.

Słowa jedno, postawa na boisku drugie. W Łęcznej Podbeskidzie przegrało 1:5 i jest to mocno eufemistyczne określenie. Nawet słowo "klęska" nie oddaje tego, co w ostatnim meczu zrobili Górale. Bielski zespół, który fazę zasadniczą zakończył na 9. miejscu, jako pierwszy pożegnał się z Ekstraklasą. W sześciu meczach zdobył tylko punkt i to po golu zdobytym w ostatniej sekundzie.

- Nie kreowaliśmy sytuacji. Nie mogliśmy utrzymać się przy piłce z przodu. Mieliśmy duży problem z ofensywą, a w defensywie popełniliśmy błędy, które zaowocowały porażką. Chciałbym podziękować kibicom, że za nami jeździli. Chciałbym ich też przeprosić. Po prostu zawiedliśmy siebie, kibiców i Bielsko-Białą - przyznał Podoliński.

- Dla mnie ten klub dużo znaczy i myślałem, że bardzo długo będę w nim grał w Ekstraklasie. Kiedyś naprawdę naharowaliśmy się, żeby do niej awansować. Niestety po kilku latach z niej spadamy. Jest mi wstyd, ale trzeba wewnętrznie się pozbierać i myśleć pozytywnie do przodu. Najłatwiej byłoby się załamać. Było nerwowo. Wyglądało to tak, jakbyśmy przestali umieć grać w piłkę. Ciężko o tym mówić... Nie stać nas było nawet na remisy. Widocznie naprawdę nas "obcięło" i wszyscy to widzieli - ocenił postawę Podbeskidzia w grupie spadkowej Damian Chmiel.

Dla Podbeskidzia był to pierwszy w historii spadek z jakiejkolwiek klasy rozgrywkowej. - Wydawało się, że nie możemy spaść - mówił kapitan Marek Sokołowski. A jednak tak się stało. Cóż, niemożliwe nie istnieje.

Górnik Łęczna - Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:1 (2:0)
1:0 - Przemysław Pitry 17'
2:0 - Paweł Baranowski (sam.) 37'
3:0 - Grzegorz Bonin 67'
4:0 - Bartosz Śpiączka 74'
4:1 - Adam Deja 80'
5:1 - Grzegorz Bonin 90'

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (10)
  • UNIA LESZNO kks Zgłoś komentarz
    Hahaha brawo PiS eh..
    • pajac Zgłoś komentarz
      Podbeskidzie jest słabe po prostu, to proste. Bayern też był dobry, ale przez Lewandowskiego odpadł. Zawsze zdarzy się jakaś czarna owca, w Podbeskidziu to był bramkarz i Pazdan.
      • Katarzyna Jakub Piotr Zgłoś komentarz
        po co podzial punktow jeb.c pzpn
        • Arkadiusz Ciupik Zgłoś komentarz
          cieni-zna ten klub dawno powinien grać o klase niżej
          • smoker Zgłoś komentarz
            Zielone stoliki lechi i ruchu.fornalik po znajomosci z bonkiem dostal mistrzoska.
            • Sokkar Zgłoś komentarz
              Fajnie by było jakby lechii zabrakło tego punktu do awansu do pucharów....