Na kolejną nominację czekał blisko dwa lata. Jedyny leworęczny rozgrywający był pewniakiem do siódemki Chrobrego, ale przez ostatnie miesięcy Sadowski spisywał się przeciętnie. Do tego doszły problemy zdrowotne, z powodu których pauzował przez większość rundy jesiennej. Po przerwie zimowej obudził się we właściwym momencie. Jego dziewięć bramek pomogło Chrobremu odnieść bardzo potrzebne zwycięstwo z Piotrkowianinem, które przedłuża szanse głogowian na czołową ósemkę.