Raport SportoweFakty.pl: Jest praca (i nadzieja) dla młodych?
Tendencje zmian - PlusLiga
Zatrudnienie Miguela Falaski nie było pierwszym ruchem, kiedy klub obsadzał tak ważne stanowisko całkowitym debiutantem. W tę stronę poszedł również PZPS, mianując selekcjonerem Stephane'a Antigę, a także Sir Safety Perugia, przekonując do swojego pomysłu Nikolę Grbicia. Można się spodziewać, że ta tendencja będzie się nasilać, bo tylko w PlusLidze tym tropem poszli włodarze w Bielsku-Białej i Częstochowie. W tym wypadku próżno szukać sukcesów na miarę reprezentacji Polski czy PGE Skry, ale budżety i składy drużyn są jednak nieporównywalne.
W PlusLidze w sezonie 2014/2015 zrównoważyła się liczba trenerów polskich i zagranicznych. Ciężko stwierdzić, co jest receptą na sukces, bo w tym wypadku nie ma żadnej zależności, jak w rozgrywkach kobiecych, gdzie obcokrajowcy pracują tylko w czołówce.
Tendencja jednak wyraźnie zmierza ku zatrudnianiu szkoleniowców z zagranicy, bowiem tam, gdzie dokonywano zmian, to częściej właśnie w tym kierunku. Być może impulsem było ściągnięcie do PlusLigi Vitala Heynena. Belg, znany z niekonwencjonalnych metod pracy, osiągnął sukces z reprezentacją Niemiec, wyciągnął z dołka Transfer, a w nowym sezonie jego drużyna walczy w górnej części tabeli. Jeśli w Bydgoszczy mógł pomóc belgijski trener, to dlaczego, na przykład w Będzinie, miałby nie pomóc Włoch?
Tą drogą od sezonu 2007/2008 podąża nieprzerwanie Jastrzębski Węgiel, stawiając wyłącznie na zagranicznych szkoleniowców. Ten kierunek zdał egzamin i po odejściu Bernardiego, niemal pewne było, że jego następcą nie będzie polski trener.
Zarówno wśród zawodników, jak i trenerów cechą charakterystyczną pozostaje częsta zmienność klubowych barw. Taka postawa tłumaczona jest to nowymi wyzwaniami i chęcią dalszego rozwoju. Na szczęście od tej reguły zdarzają się wyjątki. Po tym sezonie przekonamy się, co będzie dalej z Andreą Anastasim, który w Gdańsku podpisał kontrakt na rok. Pytany o to, czy chciałby zostać w Polsce, odpowiada twierdząco, ale pozostawia sobie otwartą furtkę. W tym roku skład Lotosu i ich postawa pozwalały myśleć o medalu, wciąż nie jest to niemożliwe. Gdyby Włoch pozostał na swoim stanowisku, to w kolejnym sezonie, mimo wszystko, udałoby się osiągnąć lepszy wynik.
Na próżno jednak szukać w PlusLidze trenera tak oddanemu i przywiązanemu do jednych barw klubowych, jak Bogdan Serwiński. Jedynym polskim szkoleniowcem, który od kilku sezonów utrzymuje się w czołówce jest Andrzej Kowal. Nasuwa się więc pytanie, czy debiutanci pokroju Błażeja Krzyształowicza i Piotra Gruszki, będą w stanie w przyszłości zastopować panującą wśród najbogatszych klubów modę na zatrudnianie stranieri?
-
volleyfan Zgłoś komentarzwiedzieć.