Większość ekspertów zgodna przed walką Alvarez - Jacobs. To ręka "Canelo" powędruje w górę
Kacper Bartosiak (dziennikarz Weszlo.com i Playboya)
Wiele aspektów związanych z postacią "Canelo" może bulwersować (choćby przygoda z dopingiem i wyjątkowe wręcz szczęście do sędziowskich werdyktów), ale jednego odmówić mu nie sposób - od lat konsekwentnie bierze ryzykowne walki z elitą światowego boksu. Oczywiście na swoich warunkach, ale jest w tym jednak spora odwaga, która ostatnio zaczęła się przekładać również na biznesowe działania. Największa gwiazda amerykańskiego Pay-Per-View ostatnich lat od niedawna jest twarzą platformy DAZN - "sportowego Netfliksa", który działa na zupełnie innych zasadach. "Canelo" znalazł się w sytuacji, w której to on rozdaje karty. Nie musiał brać tak trudnej walki w tym momencie kariery, ale chce unifikować tytuły i świadomie podejmuje się największego z dostępnych w tej chwili wyzwań.
Większego niż trzecia walka z Gołowkinem, który w moich oczach nie był gorszy od "Canelo" w obu występach, ale jednak oficjalnie żadnego z nich nie wygrał. Kazach w ostatnich tygodniach również dołączył do DAZN, ale jest zawodnikiem dużo starszym i ostatnio rozstał się z długoletnim trenerem. Poza tym jednak łatwo wyobrazić sobie, jak wyglądałoby dopełnienie tej trylogii - pewnie znów byłoby blisko i po raz kolejny pojawiłyby się kontrowersje, a czas gra w końcu na korzyść Meksykanina. Sobotni pojedynek będzie jednak czymś świeższym, a układ stylów przynajmniej w teorii zdaje się gwarantować emocje podobnego kalibru.
Daniel Jacobs na papierze ma wszystko, by dać "Canelo" naprawdę trudną walkę. Jako jeden z nielicznych dostępnych przeciwników nie musi obawiać się rozmiarów faworyzowanego przeciwnika, bo słynie z tego, że nawadnia się jeszcze skuteczniej. To właśnie dlatego promotorzy Meksykanina nalegali na klauzulę z dodatkowym ważeniem, które odbędzie się w dniu walki. Czy będzie to miało jakieś znaczenie? Trudno powiedzieć, ale to raczej Amerykanin powinien być w dniu walki większym pięściarzem w ringu. Jeśli dodać do tego jego charakterystyczny "rwany" styl, który opiera się na krótkich zrywach i świetnym przeglądzie pola, to potrafię wyobrazić sobie scenariusz, w którym znów zobaczymy wyrównaną i trudną do punktowania walkę. Spodziewam się kolejnego szeroko komentowanego werdyktu, który wstrząśnie bokserskim środowiskiem. Co ciekawe wydadzą go dokładnie ci sami panowie, którzy punktowali rewanżowe starcie "Canelo" z Gołowkinem. Stawiam, że po dwunastu ciężkich rundach Glenn Feldman, Dave Moretti i Steve Weisfeld nie będą jednomyślni, ale spodziewam się kolejnej wygranej Meksykanina.
Typ: Saul Alvarez wygra na punkty
Na kolejnej stronie opinia Andrzeja Pastuszka