Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XVIII

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Zapytany o ulubionego aktora, Michael Jordan wymienia Sidneya Poitiera (pierwszego czarnoskórego laureata Oscara), którego pamięta z dzieciństwa. Na kolejnych miejscach u króla basketu są Bill Cosby, Harrison Ford, Gene Hackman oraz Denzel Washington. Jeśli chodzi o aktorki, "MJ" uwielbia talent Cicely Tyson, a wysoko ceni również Sandrę Bullock i Jane Seymour. - Z gatunków filmowych najbardziej lubię thrillery i te emocje towarzyszące poszukiwaniu zabójcy. Dobrą komedią jednak również nie pogardzę - mówi Mike. "Kosmiczny Mecz" to film nie tylko dla dzieci, lecz to najmłodsi widzowie najbardziej ekscytowali się na myśl o tym, że zobaczą Michaela Jordana grającego w koszykówkę wspólnie z ich ulubionymi postaciami z bajek. Sam "MJ" również miał świadomość, iż rola w produkcji Warner Bros. sprawi, że dzieci będą przykładały jeszcze większą wagę do jego wypowiedzi. To im zadedykował następujące słowa: - Nie bójcie się próbować. Nie bójcie się, że coś pójdzie nie tak. Wszyscy popełniamy błędy, a porażką jest jedynie niepodjęcie próby realizacji swoich celów i marzeń. Weźmy na przykład moją przygodę z baseballem. Wielu ludzi postrzega ją jako moje niepowodzenie. Żartujemy sobie z tego w filmie, lecz ja nie bałem się spróbować czegoś, co sprawiało mi przyjemność. Nauczyłem się wiele o tym sporcie, o jego kulisach, a dodatkowo spróbowałem czegoś nowego. Dla mnie to sukces. I właśnie to chciałbym przekazać młodym ludziom: nie bójcie się odrzucać ról, w których źle się czujecie. Róbcie swoje i nie martwcie się na zapas.
Podczas pracy nad "Kosmicznym Meczem" Michael miał okazję zagrać w koszykówkę z kilkoma znanymi osobami ze świata filmu. "MJ" najcieplej wspomina pojedynki z Damonem Wayansem, gwiazdorem serialu "On, ona i dzieciaki". Jordan uważa, że aktor mógłby być zawodowcem, gdyby w młodości bardziej przykładał się do treningów. - Bill Murray też był niezły, ale nie chcę go za bardzo chwalić, bo on już się czuje częścią NBA - mówi z uśmiechem "Air". "Kosmiczny Mecz" wszedł na ekrany kin 10 listopada 1996 roku. Film miał budżet 80 milionów dolarów, a zarobił łącznie ponad pięć razy tyle, stając się najbardziej dochodowym obrazem traktującym o koszykówce. Okazał się wielkim hitem i zdobył dwie prestiżowe nagrody: Annie - za najlepsze osiągnięcie techniczne oraz Grammy - za "I Believe I Can Fly" w wykonaniu Roberta Kelly'ego, najlepszą piosenkę napisaną na potrzeby filmu kinowego. W Polsce obraz z Michaelem Jordanem w roli głównej zadebiutował dopiero 30 stycznia 1997 roku. Emitowano go w wersji z dubbingiem, a głosu "Jego Powietrzności" użyczył Marcin Troński.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Premiera "Kosmicznego Meczu" miała miejsce grubo ponad rok od rozpoczęcia prac na planie. Jesienią 1995 roku do debiutu kinowego filmu w reżyserii Joe Pytki pozostawał jeszcze szmat czasu, a "Air" był już na językach całego świata w związku z rozpoczynającymi się kolejnymi rozgrywkami NBA. Niemal dwusezonową przerwę Mike'a od basketu skrzętnie wykorzystali Houston Rockets z fenomenalnym środkowym Hakeemem Olajuwonem w składzie. Tym samym, który został wybrany jako pierwszy w drafcie w 1984, kiedy to szeregi Chicago Bulls zasilił Jordan. W zmaganiach 1995/96 nie było jednak powiedziane, że Rakiety triumfują po raz trzeci z rzędu, ponieważ zestawienie Byków zostało uzupełnione o niepokornego specjalistę od zbiórek - Dennisa Rodmana. "Robak" w talii trenera Phila Jacksona miał być asem, którego tak bardzo brakowało Michaelowi Jordanowi tuż po powrocie na parkiety ligi zawodowej. Młody i dobrze rokujący Horace Grant grał już w Orlando Magic u boku jeszcze bardziej utalentowanego Shaquille'a O'Neala, lecz doświadczenie i klasa Rodmana mogły pomóc Bulls odzyskać dawny blask i ponownie uczynić z nich drużynę doskonałą. - To będzie coś nowego - zapowiadał "MJ". - Po mnie możecie spodziewać się tego co zwykle, ale w mentalności Dennisa leżą twarde, fizyczne pojedynki. Nie możemy tego w nim zmienić, więc będziemy go wspierać w tym, co robi najlepiej.

Koniec części osiemnastej. Kolejna już w najbliższą środę.

Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Chicago Tribune, DigitalVD, filmscouts.com basketball-reference.com.

Poprzednie części:
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. I
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. II
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. III
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. IV
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. V
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VI
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VIII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. IX
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. X
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XI
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XIII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XIV
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XV
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XVI
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XVII

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×