Zwycięstwo jak odzyskanie niepodległości. "Wyzwolicielskie" sukcesy polskich sportowców
"To był mój gest wyzwolenia" - Moskwa, 1980 r.
Igrzyska olimpijskie w Moskwie w 1980 roku miały pokazać potęgę Związku Radzieckiego. Wiele krajów zbojkotowało je w proteście przeciwko wojskowej interwencji Sowietów w Afganistanie, w tej sytuacji gospodarze liczyli na rekordowy dorobek medalowy.
Medali zdobyli aż 195, w tym 80 złotych. Przegrywali rzadko, ale jedną porażkę zapamiętali szczególnie dobrze.
Konkurs skoku o tyczce mężczyzn miał wygrać 20-letni Konstantin Wołkow. Kilka miesięcy przed igrzyskami młody zawodnik triumfował w halowych mistrzostwach Europy w Sindelfingen. Na moskiewskich Łużnikach wywalczył jednak tylko srebro. Po odpadnięciu z konkursu on i 102 tysiące kibiców mogli jedynie oglądać wspaniałe skoki i wielki triumf Władysława Kozakiewicza.
Publika straszliwie gwizdała wtedy na polskiego tyczkarza. Nawet gdy został już sam w konkursie. Chcieli po prostu, żeby nie udało mu się pokonać kolejnych wysokości. A on jak na złość poradził sobie z poprzeczką zawieszoną na 5,74 m i pokazał w stronę trybun "wała", który przeszedł do historii jako "gest Kozakiewicza". A potem wynikiem 5,78 m pobił rekord świata.
- To był mój gest wyzwolenia. Nie planowałem go. Gdyby na igrzyskach nie było oszustw, gdyby publika nie gwizdała, nie byłoby też mojego gestu. A to była "swołocz", której pokazałem, że Polak może wygrać nawet i w Moskwie. I byłem z tego bardzo dumny - wspomina Kozakiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Organizatorzy chcieli Polakowi odebrać złoty medal, domagali się dla niego dożywotniej dyskwalifikacji za obrazę narodu radzieckiego. Dzień po zawodach, wcześnie rano, Kozakiewicz został wezwany "na dywanik" do szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Mariana Renke.
- Wiesz co, mamy problem - usłyszałem od ówczesnego prezesa naszego komitetu olimpijskiego Mariana Renke.
- Jaki? - zapytałem. -
Przecież wiesz, co pokazałeś kibicom.
- No pewnie, wszyscy to widzieli. Wała im pokazałem! - powiedziałem, zadowolony jak diabli.
- Tylko że Gierek dostał pismo, że obraziłeś naród radziecki. Chcą ci zabrać medal i dożywotnio cię zdyskwalifikować.
Na szczęście Polaka w obronę wziął Międzynarodowy Komitet Olimpijski. - Jego szef Juan Antonio Samaranch powtórzył moje tłumaczenie - że zawsze tak robię, kiedy wygrywam. A już szczególnie kiedy poprawiam rekord świata - mówi bohater moskiewskich igrzysk.
- Czasy były takie, że Sowieci stali przy naszej granicy, zastanawialiśmy się, czy wejdą czy nie wejdą. Odczuwaliśmy, że nas nienawidzą. Wtedy chyba każdy Polak marzył o tym, żeby coś takiego pokazać - opowiada Kozakiewicz. I dodaje, że nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia, jakie miało dla Polaków jego zachowanie. - Dziękowali mi zwykli ludzie, mężczyźni i kobiety, profesorowie i stoczniowcy. Niektórzy ze łzami w oczach. Wydawali się dumni, że mogą mnie poznać czy mi pogratulować.
-
yes Zgłoś komentarzZapoznałem się z pierwszą stroną i poszedłem dalej... napompowane ;)
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzczy ktoś to czyta czy ktoś odpowie czy tylko jutro cba ha ha ha
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzgdzie jest niepodlegla polska być albo umrzeć polski już nie ma
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzzmusił zibi by ogładać tvp żenada
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzludzie by dali więcej niż dotacji do piłki od państwa żenada boniek
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzludzie by dali więcej niż dotacji do piłki od państwa żenada boniek
-
Aneta Rosiak Zgłoś komentarzszkoda że zibi się sprzedał
-
Pete Chris Zgłoś komentarzPolska dalej jest podległa choćby od pieniądza od wielkich mocarstw, międzynarodowych instytucji i wielu wielu innych rzeczy, podległa jak nigdy w historii