Bundesliga. Nie tylko Robert Lewandowski. Oto najlepsi Polacy w historii niemieckiej ekstraklasy

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki

7. Andrzej Buncol 

W reprezentacji Polski był w cieniu Zbigniewa Bońka, ale po wyjeździe do Niemiec (1986) przez kilka sezonów mógł cieszyć się mianem numeru jeden wśród Polaków w Bundeslidze.

Znakomicie wyszkolony technicznie pomocnik najpierw pomógł FC Homburg w uniknięciu spadku (1987), następnie zdobył z Bayerem Leverkusen Puchar UEFA (1988), a u schyłku kariery wprowadził do niemieckiej ekstraklasy Fortunę Duesseldorf.

Andrzej Buncol w Bundeslidze:
Kluby: FC Homburg (1986-87), Bayer Leverkusen (1987-92), Fortuna Duesseldorf (1995-97)
Mecze: 185
Gole/asyst: 21/16

Czy będziesz śledziła/śledził Bundesligę po wznowieniu sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (8)
  • Kot Odzawsze Zgłoś komentarz
    Jak nie wspomina się Okońskiego, to nic się nie wie o prawdziwej karierze w bundeslidze
    • Ralph Kopcewicz Zgłoś komentarz
      Znowu ten bobek vel rl9/drewno......ma karnet w faktach....
      • zbych22 Zgłoś komentarz
        Młodzież chce zaistnieć ale nie bardzo wie jak. Na piłce znają się umiarkowanie,a historia w ogóle ich się nie ima. SF stają się powoli portalem ze specjalistami od niczego. Ctrl+c
        Czytaj całość
        Ctrl+v to jest ich standard pracy.
        • Marianek07 Zgłoś komentarz
          Kto to pisał ? Chyba sam sobie wybrał te listę z kilku których zna albo gdzieś o nich słyszał Pewnie z nudów, z żonką w domu. Gdzie Juskowiak, Rudy ? Przede wszystkim gdzie Mirek
          Czytaj całość
          Okoński ??? Dla przypomnienia autorowi : Mirosław Okoński w Niemczech reprezentował barwy Hamburger SV (1986-1988 62-15), w 1987 w plebiscycie na piłkarza roku Bundesligi zajął 2. miejsce za Uwe Rahnem.
          • CarlSchmitt Zgłoś komentarz
            Kłania się logika. Jeśli tytuł brzmi "Nie tylko Lewandowski", to ze zrozumiałych względów nie trzeba już go tu umieszczać, bo czyni to sam tytuł. A brak Andrzeja Juskowiaka
            Czytaj całość
            to już kompromitacja.