Wola walki zrobiła z niego legendę. Siergiej Tietiuchin zawiesił reprezentacyjne buty na kołku
Najboleśniejszy z sukcesów
Przez kolejne lata Tietiuchin mocno pracował i znów został powołany na Igrzyska Olimpijskie. Choć mówi się, że nie każda przegrana jest porażką, dla Tietiuchina pierwszy olimpijski finał i medal, nią był.
Dokładnie cztery lata po debiucie na igrzyskach, 25-letni przyjmujący doznał najboleśniejszej porażki w życiu. Mowa o finale z Sydney z 2000 roku, w którym reprezentacja Rosji przegrała z Jugosławią 0:3. Zarówno Tietiuchin będący już wtedy jednym z liderów drużyny, jak i jego pozostali reprezentacyjni koledzy przyznali, że bardziej to oni przegrali złoto, niż rywal je wygrał. Sukces, jakim było po raz pierwszy zapisanie się w historii IO jako Rosja, a nie ZSRR przyćmiła gorycz finałowej porażki. Sam Tietiuchin do dziś wspomina wydarzenia z 2000 roku jako największą reprezentacyjną zadrę w sercu.
Po rozczarowaniu w Australii warto przytoczyć losy jego klubowej kariery bowiem postanowił sprawdzić się w najsilniejszej wówczas lidze świata - włoskiej Serie A. Przygoda w Italii niemal kosztowała go życie, gdyż wraz ze swoim kolegom Romanem Jakowlewem ulegli bardzo poważnemu wypadku samochodowemu, a Tietiuchin był jednym z najbardziej poszkodowanych. Jego proces powrotu do zdrowia był długi i żmudny, lecz przyniósł efekty. Po około 7 miesiącach wrócił na boisko.
-
andrzejgrzyb Zgłoś komentarzGiani Bracia Grbić i inni.