I tylko mistrzostwa Polski żal... Wspaniała kariera Pawła Zagumnego dobiegła końca
Włochy przepustką do wielkiego świata
Na Półwyspie Apenińskim Paweł Zagumny spędził trzy lata, grając w barwach Padwy. - Choć nie grałem w najmocniejszym klubie, moim zdaniem był to najważniejszy krok w całej mojej karierze. Spędziłem tam trzy lata, przez pierwszy rok grając u jednego z najlepszych trenerów, jakiego kiedykolwiek spotkałem, Angelo Lorenzettiego - wspomina Paweł Zagumny w swojej książce.
Po okresie spędzonym poza granicami kraju, "Guma" postanowił wrócić do Polski. Do momentu zakończenia kariery rozgrywający już tylko raz wyjechał z ojczyzny, na rok wiążąc się z greckim Panathinaikosem.
W kraju nad Wisłą wychowanek MKS-u MDK Warszawa nieprzerwanie święcił ze swoimi zespołami triumfy w rozgrywkach krajowych i międzynarodowych. Przez sześć lat gry w AZS-ie Olsztyn Paweł Zagumny zdobył pięć medali mistrzostw Polski oraz srebro Pucharu Polski. Nigdy nie dane mu było jednak stanąć na najwyższym stopniu rozgrywek ligowych. Nie zdołał dokonać tego również w barwach ZAKSY, gdzie występował od 2010 do 2015 roku, i AZS Politechniki Warszawskiej w barwach której zakończył karierę.
Brak wielkich sukcesów klubowych "Guma" rekompensował sobie w drużynie narodowej, gdzie z każdym kolejnym sezonem pełnił coraz ważniejszą rolę. Na pierwszy seniorski medal musiał jednak czekać aż do 2006 roku. Warto było, bowiem srebro wywalczone w Japonii otworzyło nową erę w historii siatkówki. Dla Pawła Zagumnego wspomniana impreza była o tyle wyjątkowa, że po przegranym finale otrzymał statuetkę dla najlepszego rozgrywającego.
- Turniej w Japonii w 2006 roku zapamiętałem jako mistrzostwa świata z "Gumą" - kapitanem reprezentacji stanowczym i pewnym, że stać nas na to, aby zajść wysoko. Tak się właśnie stało - przyznaje w książce "Życie to mecz" Piotr Gacek.