Wdrapali się na szczyt i słuch o nich zaginął. Najbardziej sensacyjni zwycięzcy Pucharu Świata
Rok Urbanc (Zakopane sezon 2006/07)
Słoweńskie dziecko szczęścia. Gdy cała Polska wstrzymała oddech po dramatycznym upadku Jana Mazocha, Urbanc świętował zwycięstwo, choć mało kto interesował się jego sukcesem, wszyscy nasłuchiwali wieści o stanie czeskiego pechowca. Akurat jemu podwiało mocno z boku i runął na zeskok. Urbanc dostał podmuch z przodu i odleciał rywalom. 136 metrów w niezłym stylu i zwycięstwo po przerwanym konkursie (z powodu tragedii Mazocha).
To bodaj najbardziej przypadkowe zwycięstwo w historii Pucharu Świata, do Zakopanego przyjechał jako skoczek z czwartego szeregu, startował jako jeden z pierwszych. Z marnym skutkiem kontynuował karierę przez parę lat, zdobył raptem osiem punktów i dał sobie spokój z nartami. Na afiszu znalazł się jeszcze raz, bynajmniej nie z powodu formy. Razem z Jaką Rusem skoczyli w Planicy... w tandemie. Przed nimi nie dokonał tego nikt.
Od sześciu lat Urbanc pracuje jako serwisant. Czasami ciągnie go jeszcze na belkę, pojawia się na rozbiegu jako przedskoczek.