Ma medale igrzysk i mundialu. Szanują go w Legii i Lechu. Niezwykła kariera Piotra Mowlika

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
FOT. MIECZYSLAW SWIDERSKI/Newspix.pl

W Legii Mowlik spędził sześć lat. Już na jednym z pierwszych sparingów z warszawskim zespołem nowy bramkarz został zauważony przez słynnego Kazimierza Deynę. Jedna interwencja bardzo ułatwiła mu wejście do drużyny. 65-letni dziś Mowilk z dumą opowiada anegdotę z meczu Legii z Kozienicami.

- Rywalom brakowało bramkarza, więc Legia mnie pożyczyła. Nagle sędzia dyktuje rzut wolny z 18 metrów. Piłkę ustawia Kazimierz Deyna i zawija tego swojego słynnego rogala. Uderzenie jest znakomite, piłka zdaje się nieuchronnie zmierzać do bramki, ale ja jakimś cudem ją odbijam. Nigdy nie zapomnę miny Deyny. Był pod wrażeniem tego, co zrobiłem. Po meczu podszedł do mnie i mówi: "Niezły jesteś, w lidze takie strzały mi wpadają" - pochwalił się na łamach "PS".

W kolejnych latach Mowlik był niekwestionowanym numerem jeden w bramce stołecznej drużyny. W barwach Legii rozegrał 131 meczów, zdobywając m.in. Puchar Polski (w 1973 roku). Docenił go też selekcjoner Kazimierz Górski, który zabrał golkipera z Orzepowic na igrzyska olimpijskie do Montrealu (w 1976 roku).

Biało-Czerwoni zdobyli w Kanadzie srebrne medale, a Mowlik wszedł z ławki w meczu finałowym z NRD (wynik 1:3), zastępując Jana Tomaszewskiego (przy stanie 0:2).

- Straciliśmy dwa gole i Janek poprosił o zmianę. Nie była to dla mnie komfortowa sytuacja, ale cieszyłem się, że mogę zagrać w takim spotkaniu. Do Polski wracaliśmy jak wielcy przegrani. Nie było kwiatów i gratulacji. Przecież mieliśmy zostać mistrzami. Celnicy trzepali nas lotnisku jak nigdy. Miałem srebrny medal i nie wolno było mi się z niego cieszyć - wspominał.

Polub SportowyBar na Facebooku
Inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)