Zabrakło kropki nad "i" - podsumowanie sezonu w wykonaniu GTŻ-u Grudziądz

Kamil Tecław 30 Grudnia 2012, 20:19

Przeklęte mecze z Lechmą Start Gniezno na własnym torze 

Po zakończeniu sezon zgodnie przyznano, że głównym powodem końcowej porażki były spotkania z Lechmą Start Gniezno na grudziądzkim torze. Podczas spotkania w rundzie zasadniczej po szaleńczej pogoni GTŻ odrobił straty, ale grudziądzcy kibice chyba do teraz pamiętają kontrowersyjne decyzje sędziego Ryszard Bryła, z którymi nie zgadzało się kierownictwo oraz kibice z Grudziądza. Kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby o wyniku nie zadecydowały decyzje pana Bryły. Podobny przebieg miał mecz na stadionie przy ulicy Hallera w rundzie play-off, który zakończył się remisem. Podopieczni trenera, Roberta Kempińskiego odrobili straty z początku potyczki i do końca walczyli o triumf.

Nikt nie ma wątpliwości, że gdyby GTŻ rozstrzygnął obie wspomniane batalie na swoją korzyść, świętowałby awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.  - Na pewno jest niedosyt, bo chcieliśmy awansować i od razu ucinam jakiekolwiek spekulacje o odpuszczaniu, ale nie wyszło. W głównej mierze przez dwa mecze z Gnieznem na własnym torze, gdzie jeden przegraliśmy, a drugi zremisowaliśmy. Te spotkania powinny być rozstrzygnięte na naszą korzyść i wtedy nie byłoby wątpliwości kto awansuje do Ekstraligi. My jesteśmy tego zdania, że był to najlepszy rok w dziesięcioletniej historii klubu. Czterech naszych zawodników miało średnią biegopunktową w granicach dwóch punktów na bieg. O wynikach moglibyśmy mówić długo i analizować. Musimy patrzeć w przyszłość naszego klubu. Drugie miejsce to dla nas sukces - podsumowuje prezes pomorskiego klubu, Zbigniew Fiałkowski.