Nie tylko Pedersen. Wypadnięcie z Grand Prix mistrza z Australii cichsze od Duńczyka
Jednorazowy zryw
Po zdobyciu tytułu trapiony kontuzjami Holder w kolejnych trzech latach plasował się w IMŚ na dalszych miejscach, choć dwukrotnie zmieścił się w najlepszej ósemce. W 2016 roku mieliśmy nagły powrót Australijczyka do wysokiej dyspozycji i czołowych lokat. Jak nigdy przygotował się do jazdy pod względem fizycznym, odzyskał radość, uporządkował park maszyn, wciąż darząc bezgranicznym wręcz zaufaniem Petera Johnsa. Aż siedem razy docierał do finału, wygrywając na sam koniec sezonu przed własną publicznością na Etihad Stadium w Melbourne (na triumf w GP czekał aż 1519 dni). Do medalu to nie wystarczyło, bo o dwa punkty lepszy był Bartosz Zmarzlik, ale i tak na twarzy Holdera wreszcie można było zobaczyć satysfakcję z wykonanej pracy. Okazało się, że ówczesny sezon był jednak tylko jednorazowym wyskokiem.
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzpowinna wystarczyć.
-
yes Zgłoś komentarz" Nie zabraknie w nich ciekawostek i zestawień statystycznych. Zapraszamy do lektury" - nie przeszedłem. Przeczytałem pierwszą stronę...