Wpadka dopingowa to sprawka Rosjan? Australijski bokser walczy o dobre imię
Gazeta "The New Daily" w tytule używa hasła "Russian stitch-up". Sugeruje ono, że Browne został wrobiony przez organizatorów gali w Groznym.
Ekipa Browne'a ponoć dysponuje wynikami testu przeprowadzonego dziewięć dni przed walką. Bokser był wówczas czysty. Czyżby więc, już w samym Groznym, padł ofiarą spisku ze strony gospodarzy?
W tym tonie sprawę komentuje trener Browne'a Jeff Fenech, znakomity przed laty australijski bokser.
- Oni mówią o clenbuterolu i zrzucaniu wagi, a Lucas podczas przygotowań do walki musiał tylko zrezygnować z hamburgerów. Dla mnie cała ta sprawa jest dziwna. Walczył za granicą, przeciwko bokserowi z silnymi powiązaniami z lokalnym prezydentem (Ramzanem Kadyrowem, prezydentem Czeczenii - przyp. red.), więc kto wie? - zadaje pytanie Fenech na łamach "Courier Mail".
Przypomina, że w Europie jego bokserzy przeżywali już różne "przygody". - Gdy kiedyś walczyliśmy z Dannym Greenem za granicą (prawdopodobnie chodzi o jego pojedynek w Niemczech - przyp. red.), organizatorzy próbowali pobrać jego mocz do plastikowej torby. Nie mogliśmy w to uwierzyć - dodaje Fenech.
- Wierzymy, że Lucas Browne przybył do Czeczenii czysty - oznajmił promotor Australijczyka Ricky Hatton, niegdyś świetny brytyjski pięściarz.
Wszyscy radzą Browne'owi, by poszedł drogą innego boksera z tego kraju Sama Solimana, który także walczy o oczyszczenie dobrego imienia.