Debiutancka przygoda Stelmetu z Euroligą dobiegła końca. Jak wypadł mistrz Polski?
Godnie pożegnać się z Euroligą
Dwa ostatnie spotkania zielonogórzanie rozgrywali już bez kompletniej presji. Wiedzieli, że odpadną z Euroligi. Chcieli jednak z klasą pożegnać się z tymi rozgrywkami. Zielonogórzanie w przedostatniej kolejce udali się do Stambułu, aby zrewanżować się Galatasaray za porażkę w pierwszej rundzie. - Na pewno będziemy walczyć na 110 procent i zobaczymy, jak sobie poradzimy. Turcja to bardzo gorący teren i nie zakładamy, że jesteśmy faworytami, ale na pewno broni łatwo nie zdamy - mówił przed meczem Koszarek.
Niestety, Galatasaray Stambuł był zdecydowanie poza zasięgiem koszykarzy mistrzów Polski. Stelmet Zielona Góra tylko przez kilka minut toczył równorzędną walkę z turecką drużyną. Dla podopiecznych Mihailo Uvalina była to siódma porażka w tych rozgrywkach.
Ostatnie spotkanie dla Stelmetu Zielona Góra to nie tylko o honor, ale także o prestiż, ponieważ do hali "CRS" przyjechał wielki Olympiacos Pireus. Zielonogórzanie zgodnie podkreślali, że chcą w dobrym stylu pożegnać się z rozgrywkami Euroligi.
- Wiemy, że czwartkowy pojedynek już nic nie zmieni, ale chcemy miło zakończyć miłą przygodę z Euroligę. Tak, miłą przygodę, bo pomimo serii porażek na pewno nie była ona niemiła. Byliśmy o krok od TOP16 - mówił przed meczem Kamil Chanas.
Gospodarzom ostatecznie nie udało się zatrzymać Vassilisa Spanoulisa i reszty jego kolegów. Zielonogórzanie w pewnym momencie przegrywali nawet 17 punktami, lecz potrafili się podnieść i zniwelować kilka oczek deficytu. Skuteczny na obwodzie Zamojski czy pod koszem Vladimir Dragicević byli tego dnia pewnymi punktami polskiej ekipy. Olympiakos od początku jednak dominował na zbiórkach, świetnie czuł się w rzutach dystansowych, a przede wszystkim miał w swoich szeregach Vassilis Spanoulis. Genialny rozgrywający idealnie dzielił piłki do lepiej ustawionych kolegów, spośród których najlepiej spisywał się tego dnia Stratos Perperoglou. Snajper z Pireusu wywalczył 23 punkty mając 5/6 w rzutach za trzy punkty
- Jest niedosyt, bo gdyby te dwa lub trzy mecze potoczyły się inaczej, to milej patrzyłoby się na tabelę. Wstydu jednak nie przynieśliśmy, walczyliśmy o swoje. Po dwóch pierwszych meczach wszyscy się modlili, byśmy już kończyli grę w Eurolidze, bo przynosiliśmy wstyd. My jednak pokazaliśmy, że pracą i dobrymi treningami jesteśmy w stanie walczyć z każdym rywalem. Oczywiście nie możemy być zadowoleni z końcowego rezultatu, bo plan był inny, ale nie ma co płakać - tak występy w Eurolidze ocenił Łukasz Koszarek, reprezentacyjny rozgrywający.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
-
dariazg Zgłoś komentarzbłędów, więc jak specjalista nie zauważa błędów w pisowni to nie wiem, nie wspominając, że mecz z Bayernem ODBYŁ SIĘ 18 A NIE 17 PAŹDZIERNIKA. Profesjonalizm jest fajny, naprawdę, nie trzeba się go bać :)
-
wąż Zgłoś komentarzNowy Timeout
-
wąż Zgłoś komentarzŹle nie było :)
-
Henryk Zgłoś komentarzPowodu do wstydu nie ma.