Derby Pomorza za nami: poziom słaby, ciekawie tylko na trybunach
Poziom słaby. Tylko w końcówce emocje
Starcie słupsko-koszalińskie nie dostarczyło kibicom zbyt wielu emocji. Gospodarze prowadzili niemal przez całe spotkanie, byli stroną przeważająca. AZS nie potrafił się postawić, grał bardzo bojaźliwie.
- Zaczęliśmy bardzo słabo i to niestety miało wpływ na wynik. Gospodarze za bardzo nam odjechali. Za późno wzięliśmy się do pracy i odrabiania strat - mówi Piotr Ignatowicz, szkoleniowiec AZS-u.
W trzeciej kwarcie gospodarze mieli już nawet 18-punktowe prowadzenie i powinni już wtedy rozstrzygnąć losy meczu. W szeregi słupszczan wdarła się jednak nonszalancja, którą skrzętnie wykorzystali koszalinianie. Sygnał do odrabiania strat dał Jakub Zalewski, który punktował tylko w drugiej połowie (12). Swoje dołożyli także Remon Nelson (13) i Curtis Millage (14).
Na 91 sekund przed końcem meczu po "trójce" Nelsona goście zbliżyli się na dwa "oczka". Wydawało się, że koszalinianie, którzy złapali dobry rytm, pójdą za ciosem. Jednak AZS na kolejne zwycięstwo w Gryfii (ostatnie w 2011 roku) będzie musiał poczekać, mimo że miał cztery szanse na to, by objąć prowadzenie. Dwukrotnie pomylił się jednak Nelson, a raz Wall i Millage.
- W końcówce troszkę zabrakło nam mądrości - przyznaje Ignatowicz.
Naganę za postawę w czwartej kwarcie należy się także słupszczanom, którzy sami doprowadzili do nerwowej końcówki. Gospodarze popełniali proste błędy i mylili się na linii rzutów wolnych (pięć nietrafionych w ostatniej minucie!).
- Takie rzeczy nie mogą się nam przydarzać. Musimy nad tym popracować. Chyba za bardzo chcemy dostarczać naszym kibicom emocji. Zupełnie niepotrzebnie - mówi Roberts Stelmahers.
-
grubas ket Zgłoś komentarzJęzyk polski jest bogaty i piękny a powyższy tekst razi nieporadnością i ubóstwem.
-
wąż Zgłoś komentarzwasiek lepszy twó jtrefl z kims tam gral i pisałeś że to reklama koszykówk!!!!!!!!!!!!!!!! smiechłem wtedy hahahaha :)