Plusy i minusy tygodnia w EBL. Drobne rzeczy, które potrafią zdziałać cuda
Piątka tygodnia. MVP: Lee Moore (MKS Dąbrowa Górnicza)
Lee Moore to prawdzie "złoto" dla MKS-u. Amerykański rozgrywający praktycznie nie schodzi z parkietu i robi dla swojej drużyny rzeczy wielkie. W meczu z Asseco Arką miał 16 punktów, kosmiczne 16 asyst, 6 zbiórek i 4 przechwyty.
Kilka dni później w Gliwicach miał swój wielki wkład w derbowy triumf z GTK, kompletując 19 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty. Bez dwóch zdań odrodzenie dąbrowskiego zespołu to bardzo duża jego zasługa.
Anwil zawodzi, ale nie tyczy się to Ivana Almeidy. Dwa ostatnie mecze to 22 punkty, 9 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty ze Śląskiem oraz 21 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst i 2 bloki przeciwko Polpharmie. Dwoi i troi się również Przemysław Żołnierewicz, który ciągnie Asseco Arkę, gdy ta ma problemy kadrowe. 19 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty z MKS-em i 14 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek z HydroTruckiem. Oba mecze gdynianie wygrali.
Pod koszem stawiamy na Łukasza Frąckiewicza i Geoffrey'a Grosella. Pierwszy rozegrał najlepszy mecz w karierze notując 22 punkty (7/8 z gry) i 14 zbiórek. Drugi potwierdził swoją podkoszową dominację w lidze, zaliczając 24 punkty (10/13 z gry), 11 zbiórek i 4 asysty. Obaj gracze swoje dobre występy zaliczyli przeciwko Startowi.
Piątka 13. tygodnia Energa Basket Ligi: Lee Moore - Ivan Almeida - Przemysław Żołnierewicz - Łukasz Frąckiewicz - Geoffrey Groselle