Nowe rozdanie. PGNiG Superliga przeszła metamorfozę

Odejścia gwiazd, olbrzymia rotacja na ławkach trenerskich, zmiany zasad i nowy nadawca telewizyjny. PGNiG Superliga przeszła latem metamorfozę.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Asy nie do zatrzymania

- Barcelono, zaparło mi dech w piersiach - śpiewał Freddie Mercury. Luka Cindrić za wszelką cenę chciał się przekonać, czy stolica Katalonii rzeczywiście jest rajem na ziemi, bo właściwie od pierwszych dni w Kielcach oczekiwał na telefon władz Blaugrany. Chorwat, szykowany na wieloletniego lidera VIVE, po roku opuścił mistrzów Polski. I trzeba przyznać, że prezes Bertus Servaas rozegrał to w swoim starym dobrym stylu. Po kilkumiesięcznych negocjacjach wycisnął z Barcelony, ile się dało (trochę poniżej miliona euro). Lepiej mieć olbrzymi zastrzyk środków na koncie niż kręcącego nosem wybitnego środkowego. 

Chorwat, choć znakomity w wielu meczach, pół sezonu leczył przeróżne urazy. Pecha miał też Michał Jurecki, ale w Kielcach nikt nie powie na niego złego słowa. Po dziewięciu latach symbol VIVE postanowił spróbować sił w Niemczech. Dostał dwuletni kontrakt we Flensburgu, prezes Servaas od dawna szykował w jego miejsce Doruka Pehlivana i proponował jedynie roczną umowę. Wybór Jureckiego jak najbardziej zrozumiały.

ZOBACZ: Piąte wzmocnienie Wybrzeża
 
Kibice Wisły przeżyli chwilowy szok, gdy niedługo po przedłużeniu umowy do Skopje czmychnął Jose Guilherme de Toledo. Potem na światło dzienne wyszły niezbyt korzystne fakty dla Brazylijczyka (ZOBACZ). Owszem, dawał Nafciarzom bardzo dużo, ale nieco za bardzo pogrywał z władzami. Zamierzał odkładać operacje kolana do czasu sierpniowych igrzysk panamerykańskich, co oznaczałoby pół sezonu bez de Toledo w składzie. Wisła postawiła weto, zgłosił się Vardar i udało się uzyskać niezłą sumkę odstępnego. Efekt jest taki, że na koncie Nafciarzy pojawiły się pieniądze, a Brazylijczyk po pierwszych sparingach Vardaru... musiał przejść zabieg i nie zagra co najmniej trzy miesiące. Majstersztyk, tym razem w wykonaniu Wisły. 

W pokojowej atmosferze z Azotami Puławy rozstał się Marko Panić. Oburęczny rozgrywający, jeden z najlepszych graczy w Superlidze, kilka miesięcy temu związał się z Mieszkowem Brześć. W Polsce chyba dobrnął do ściany. Azoty nie mogą złamać dominacji VIVE i Wisły, Liga Mistrzów to bardzo odległa perspektywa (raczej marzenie). Bośniak wybrał nowe wyzwanie, za dwa tygodnie zadebiutuje w europejskiej elicie. 

Odeszły wielkie nazwiska, ale suma wyjdzie na zero. Do Polski zawitali Andreas Wolff, Igor Karacić, Konstantin Igropulo i kilku naprawdę poważnych grajków. 

Czy uważasz, że Superliga ewoluuje we właściwym kierunku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Ręczną na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (0)