Mecze o medale MŚ 2017: Kosmiczni Francuzi, chorwacka gorycz i droga z piekła do nieba
Niespodzianka: Reprezentacja Słowenii
Sport kocha takie historie, bo to one sprawiają, że wyświechtane frazesy o tym, by wierzyć do końca, że nigdy nie jest za późno i że wszystko się może zdarzyć, po prostu mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Słoweńcy przegrywali już ośmioma trafieniami i chyba nikt nie wierzył, że są w stanie się podnieść. Na osiem minut przed końcową syreną ich straty wynosiły pięć bramek, a Chorwaci powoli zaczynali świętować sukces. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Darko Cingesar, pomógł mu Jan Grebenc i na pięćdziesiąt osiem sekund przed końcem Borut Mackovsek wyprowadził swoją ekipę na pierwsze od pięćdziesięciu pięciu minut prowadzenie. Niespodzianka? Mało powiedziane. Słoweńcy zdobyli pierwszy w swojej historii medal na mistrzostwach świata. Aż dziwne, że stało się to, gdy reprezentacyjne buty na kołku zwiesił najlepszy zawodnik pochodzący z tego kraju - Uros Zorman.