Rok temu selekcjoner John Speraw wprowadził do reprezentacji USA zupełnie nieznanych Taylora Sandera i Micaha Christensona, którzy wywarli na obserwatorach duże wrażenie. Tym razem trener Speraw od samego startu Ligi Światowej postawił na przyjmującego Aarona Russella, którego nazwisko już zapamiętali Irańczycy (w dwóch meczach z Iranem zdobył łącznie 30 punktów [17+13]). Russell bez kompleksów zagrał przeciwko Persom, będąc jednym z najjaśniejszych punktów amerykańskiej drużyny.